Oportunistyczna, pozbawiona strategicznej misji i idei – tak widzi Platformę Obywatelską Olechowski w rozmowie z portalem Onet.pl. Choć w tekście Donalda Tuska dla "Gazety Wyborczej" odnajduje on jeszcze echa dawnych myśli liderów partii, to w działaniach nie dostrzega ich wcale. "To korporacja zbudowana na wzorze nieboszczki PZPR" – podsumowuje.

Reklama

Wbrew sondażom Olechowski uznaje PO za formację kruchą, która łatwo może zniknąć. To wynik bezideowości – i tego, że brak wyrazistych ideałów nie pozwala wyborcom związać się z pragmatyczną formacją na dłużej. Elektorat PO – w przeciwieństwie do PiS – nie pójdzie za partią w ogień.

Jednocześnie jednak Olechowski przyznaje, że PO wciąż cieszy się popularnością, a niekwestionowanym liderem pozostaje w niej Donald Tusk. Jego pozycja jest tak silna, że nie widać nikogo, kto mógłby zastąpić obecnego szefa rządu w przyszłości.

Nie należy do tego grona ani Grzegorz Schetyna, ani Bronisław Komorowski – który jako prezydent budzi sympatię Olechowskiego. "Życzę mu jak najlepiej. Jego porażka oznaczałaby dla nas pięć straconych lat" – podkreśla. Wpadki prezydenta jego dawny kolega z PO określa jako "drobiazgi". "Świat obwąchuje Komorowskiego, a Komorowski świat. I kiedy ten proces oswajania i zdobywania wzajemnego zaufania i umacniania pozycji się zakończy, to wtedy Komorowski będzie mógł pokazać, na ile skutecznie reprezentuje nas na świecie. Cierpliwości" – mówi.

Olechowski ocenia też sytuację na scenie politycznej. Jak zastrzega, lubi polityków PSL i podoba mu się energia przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego – ale w jednej i drugiej partii nie ma żadnych świeżych pomysłów. Z kolei PJN uważa za formację zbędną. Jedynym ugrupowaniem, jakiego pojawienie się w polityce może mieć większy sens jest Ruch Poparcia Palikota.

Kryzys PO i innych partii jest o tyle ważny, że może pomóc zablokować PiS. A tę partię Olechowski uważa za "partię szkodliwą". "Oburza mnie cyniczne wykorzystywanie przez nią faktycznych i urojonych krzywd, lęków i resentymentów części Polaków. Boję się powrotu PiS do władzy" – mówi. Jednocześnie jednak zakłada, że taki powrót jest możliwy – ze względu właśnie na słabość i bezideowość PO.