"Od początku 2009 roku zapadła w MSZ decyzja na piśmie, podjęta przez dyrektora generalnego, parafowana przez ministra Radosława Sikorskiego, aby nie rozszerzać depesz i clarisów, czyli płynących z placówek dyplomatycznych informacji, na prezydenta. W związku z tym informacje, jakie docierały do nas, były bardzo szczątkowe, wybiórcze. Musieliśmy w wielu przypadkach informacje zdobywać w inny sposób" - oświadczył Waszczykowski.
Jak dodał, dokument ten jest jawny i nie powinno być problemu z dotarciem do niego.
MSZ odpowiada, że to nieprawda. "Instrukcja dyrektora generalnego MSZ z 31 października 2008 roku - bo o niej zapewne mowa - nie mówi o przesyłaniu depesz Kancelarii Prezydenta RP, tylko dotyczy zasad sporządzania i postępowania z szyfrogramami i szyfrofaksami w MSZ, oraz w przedstawicielstwach dyplomatycznych" - powiedział rzecznik resortu Marcin Bosacki. Dodał, że obowiązuje ona do dziś bez zmian.
Podkreślił, że nie jest też prawdą, że obowiązywała "jakaś instrukcja specjalnie przyklejona dla świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego".
Tłumaczył, że instrukcja dyrektora generalnego zakłada, że głównym adresatem depesz z placówek jest centrala MSZ i w uzasadnionych sytuacjach adresatami mogą być: także prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu, oraz ministrowie. Podkreślił, że "instrukcja nie zawiera żadnych zasad zakazujących dystrybucji depesz na zewnątrz".
Bosacki zaznaczył, że od czasu wejścia w życie tej instrukcji MSZ przesłał do Kancelarii Prezydenta, zarówno za kadencji Lecha Kaczyńskiego, jak i Bronisława Komorowskiego, tysiące depesz. Dodał, że w czasie prezydentury Kaczyńskiego ich głównym odbiorcą był podsekretarz stanu odpowiedzialny za politykę zagraniczną Mariusz Handzlik.
"Natomiast Witold Waszczykowski, w latach 2008-2010 wiceszef BBN, być może nie czuł się dość poinformowany o polityce zagranicznej RP, z tego powodu, że nie mogły do niego dochodzić dokumenty tajne, nie tylko z MSZ, ale także z innych organów państwa" - powiedział. Powodem tego - jak mówił Bosacki - było cofnięcie Waszczykowskiemu poświadczenia bezpieczeństwa dostępu do tajemnicy państwowej w 2009 roku.
Waszczykowski związany był z MSZ od początku lat 90. W latach 2005-2008 był wiceministrem w tym resorcie. Jednocześnie pełnił funkcję głównego negocjatora w sprawie tarczy antyrakietowej. Latem 2008 r., po głośnym wywiadzie dla "Newsweeka", został odwołany z pełnionych funkcji. Premier Donald Tusk zarzucił mu złą wolę i nielojalność w związku z tym, że w wywiadzie tym skrytykował działania rządu dotyczące negocjacji z USA ws. tarczy antyrakietowej. ABW wszczęła wówczas postępowanie sprawdzające czy Waszczykowski - udzielając tego wywiadu - nie ujawnił tajemnicy państwowej. Dostęp Waszczykowskiego do tajemnic państwowych został wstrzymany.
Podczas piątkowego spotkania z posłami z parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską, b. wiceszef BBN mówił: "wielokrotnie po ważnych wizytach, rundach negocjacyjnych, które prowadził rząd, MSZ, jedynym źródłem zdobycia informacji, jakie było stanowisko polskiego rządu, bądź obcych państw w rozmowach, były spotkania, które prowadziliśmy z ambasadorami lub zastępcami ambasadorów innych państw".
Według Waszczykowskiego prezydent nie był w sposób rzetelny informowany przez rząd m.in. ws. przebiegu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego oraz tarczy antyrakietowej.
W jego ocenie obchody wielu rocznic z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego miały być celowo "sabotowane" przez organizowanie równoległych obchodów odbywających się pod patronatem rządu.
Waszczykowski powiedział, że w styczniu 2010 r. z Kancelarii Prezydenta zostały rozesłane pisma ws. przygotowań rocznicowych uroczystości katyńskich. "Inicjatywa wyszła z Kancelarii Prezydenta" - podkreślił.
B. wiceszef BBN poinformował posłów, że był jednym z pierwszych urzędników po katastrofie 10 kwietnia, który zjawił się w Kancelarii Prezydenta. Powiedział, że około godz. 11 upublicznił listę z osobami z Kancelarii Prezydenta, które wsiadły do samolotu. Wtedy też skontaktował się z ówczesnym marszałkiem Sejmu Bronisławem Komorowskim.
10 kwietnia, około godz. 16, odbyło się spotkanie pracowników Kancelarii Prezydenta z Komorowskim. Informowali go o działaniach BBN i Kancelarii Prezydenta związanych z katastrofą. "Wtedy dowiedzieliśmy się, że szefem Kancelarii będzie pan Michałowski" - powiedział Waszczykowski. Dodał, że dzień później z telewizji dowiedział się, że szefem BBN będzie gen. Stanisław Koziej. "Mieliśmy wrażenie szybkiego, wrogiego przejęcia tych instytucji" - powiedział Waszczykowski.