Minister Julia Pitera na antenie III Programu Polskiego Radia atakuje polskiego przedsiębiorcę, bo ten krytykuje rząd za wybór pociągu Pendolino. Zbigniew Jakubas, bo o nim mowa, daje pracę tysiącom osób. Pitera oskarża go o nieczyste intencje. Przewrotny przedsiębiorca chciałby, aby rząd, jak już musi, kupował wagony w kraju, zamiast przepłacać za granicą. Rzadki to przypadek, aby urzędnik prywatą nazywał promowanie rodzimego biznesu i ochronę polskich miejsc pracy.
– Ta wypowiedź jest nietaktowna i szkodliwa gospodarczo. Sugerowałbym, aby minister mówiła o tym, na czym się zna – komentuje dla nas sprawę Jakubas. A Zbigniew Konieczek, prezes nowosądeckiego Newagu, który serwisuje i produkuje tabor kolejowy, zatrudniając ponad 2 tys. osób, bardziej dyplomatycznie, choć z przekąsem, dodaje: – Niech politycy trzymają się z daleka od biznesu. Zostawmy to przedsiębiorcom.
Rzecz poszła o zamówione przez PKP Intercity wahadełko. Umowa z francuskim Alstomem na dostawę 20 składów opiewa na 2,5 mld zł. Ale mnożą się wokół tej decyzji wątpliwości. Tym tropem poszła w Trójce Beata Michniewicz. Spytała Piterę, czy koniecznie potrzebujemy tak drogich pociągów, bo wątpliwości mają eksperci. – Mówi pani „eksperci” o człowieku, który ma firmę produkującą wagony – ripostuje Pitera. Gdy jest dopytywana, o kogo chodzi, pada: „pan Jakubas”.
Zadzwoniliśmy wczoraj do minister z pytaniem, czy nie prowadzi złej polityki, krytykując polskich przedsiębiorców, i czy widzi coś zdrożnego, że zabiegają o swoje interesy. Odpowiedziała „nie”. To dlaczego publicznie strofuje pani polskiego biznesmena? – dopytywaliśmy. Odpowiedź brzmiała, że nie zna argumentów innych ekspertów, które podważałyby kontrakt PKP. Stąd wniosek – tylko Jakubas go krytykuje, bo ma w tym interes.
I tu tkwi słabość myślenia i brak przygotowania pani minister. Bo jeśli atakuje przedsiębiorcę, powinna się do tego przygotować. Jak? Już podpowiadamy. Nasza krótka kwerenda po internecie: wpisujemy hasło „Pendolino w Polsce 2011”. W kilkunastu artykułach pojawiają się eksperci krytykujący ten projekt, m.in. Jakub Majewski, ekspert rynku kolejowego, Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury. Także „DGP”, tydzień temu, powołując się na Adriana Furgalskiego, eksperta rynku kolejowego, pisał, że „zakup Pendolino to polityczny fajerwerk”. Podobnie wypowiadał się Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity. A skoro mnoży się tyle wątpliwości, to dlaczego Pitera mówi, że ma je wyłącznie Jakubas?
Ten czuje się sprawą zażenowany. – Wszędzie popiera się własnych przedsiębiorców, a nie ich krytykuje i insynuuje im nieczyste intencje. Moje firmy, które zajmują się infrastrukturą kolejową, zatrudniają ponad 2,6 tys. osób. Może im i ich rodzinom pani minister powie, że nie powinniśmy się rozwijać – pyta. Podtrzymuje też, że kupno Pendolino to wyrzucanie pieniędzy w błoto. – Podobnie jak wielu ekspertów uważam, że zakup tak drogich pociągów przystosowanych do prędkości 250 km/h jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem. Polska infrastruktura kolejowa po modernizacji będzie pozwalała na jazdę do 200 km/h – wskazuje.
Aż trudno uwierzyć, że na atak na polskie firmy zdecydowała się minister rządu, który na sztandarach wypisał sobie „przyjazny przedsiębiorcom”.