Prezes PiS zdecydował się ujawnić te informacje po postanowieniu sądu, że ma być zbadany psychiatrycznie - podaje "Fakt". Chodzi o proces, jaki szefowi PiS wytoczył były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek, za nazwanie go "agentem śpiochem". Sędzia Maciej Jabłoński stwierdził, że należy zasięgnąć opinii biegłych psychiatrów, którzy mają ocenić stan Jarosława Kaczyńskiego w związku z jego deklaracją w jednym z wywiadów, że po katastrofie smoleńskiej brał "silne leki uspokajające".
Ostatnio politycy, którzy przygotowywali kampanię prezydencką szefa PiS zaczęli podważać fakt przyjmowania przez niego leków. Mówiła o m Joanna Kluzik-Rostkowska, a w środę także Michał Kamiński. Według wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości dla tygodnika "Newsweek", po śmierci brata miał przyjmować leki, które wpłynęły na jego zachowanie w czasie kampanii wyborczej, która - jak mówił - została wymyślona za niego.
"Ujawniona diagnoza potwierdza, że Jarosław Kaczyński brał leki. Niewykluczone też, że – z racji tego, że nigdy w życiu takich specyfików nie brał – zadziałały na niego "niezwykle silnie". To częsta reakcja, szczególnie w przypadku Hydroksyzyny. W pierwszych dniach stosowania często pojawia się uczucie otępienia i senności" - czytamy w "Fakcie". W karcie leczenia ujawnionej przez gazetę lekarz specjalista chorób wewnętrznych jako powód badania wpisał "ostrą reakcję na śmierć brata i bratowej w katastrofie Tu-154".
Czytaj także: Kaczyński kłamał? Nie brał silnych leków?