W oświadczeniu przesłanym PAP Kruczkowski napisał, że stanowczo zaprzecza wszelkim wypowiedziom medialnym Ireneusza Zarzeckiego, b. prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, zamieszanego - według Kruczkowskiego - "w defraudację 500 tys. zł z kasy spółki".
"To skandaliczna próba obrony Zarzeckiego, który poprzez atak próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej od toczącego się w jego sprawie postępowania prokuratorskiego. Tylko prokuratura może skutecznie wyjaśnić motywy jego działania i faktyczne przeznaczenie zdefraudowanych przez niego pieniędzy" - czytamy w oświadczeniu b. prezydenta Wałbrzycha. Kruczkowski poinformował, że zawiesza swoje członkostwo w PO do czasu wyjaśnienia sprawy.
W Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy znajdują się w sumie trzy zawiadomienia dotyczące ewentualnych nieprawidłowości związanych z pieniędzmi z dwóch miejskich spółek w Wałbrzychu. Chodzi o Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji (MPK) i Miejski Zarząd Budynków (MZB) w Wałbrzychu.
"Pierwsze zawiadomienie otrzymaliśmy od obecnego prezesa MPK - o przywłaszczeniu 500 tys. zł przez b. prezesa tej spółki" - powiedziała PAP we wtorek Ewa Ścierzyńska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. B. prezesem MPK jest Ireneusz Zarzecki.
Drugie zawiadomienie 22 lipca złożył b. wiceprezes MZB Wojciech Czerwiński, który twierdzi, że Kruczkowski jesienią 2010 r. domagał się od niego części pieniędzy z przyznanej mu nagrody. "Gdy ten odmówił wręczenia korzyści majątkowej, stracił pracę - tak twierdzi zawiadamiający" - mówiła prokurator.
Natomiast trzecie zawiadomienie 27 lipca złożył Ireneusz Zarzecki, który - jak twierdzi Ścierzyńska - w ogólnikowy sposób zawiadamia prokuraturę o "przekazywaniu w dziwny i nielegalny sposób pieniędzy" m.in. Kruczkowskiemu. W zawiadomieniu tym mowa jeszcze o innych osobach: Romanie Ludwiczuku, b. senatorze PO, obecnie niezrzeszonym, oraz posłance PO Izabeli Katarzynie Mrzygłockiej.
W poniedziałek SLD zażądało od PO odpowiedzi na pytanie, czy kupowała głosy w wyborach w Wałbrzychu za pieniądze z miejskich spółek. PO odpowiedziała, że pomówione o to osoby składają doniesienia do prokuratury.
Mrzygłocka złożyła w poniedziałek w Prokuraturze Rejonowej w Wałbrzychu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zarzeckiego. W oświadczeniu posłanka Platformy napisała, że wszystkie dotyczące jej informacje podane przez Zarzeckiego są nieprawdziwe.
"Informuję, że nigdy nie otrzymałam dla siebie lub dla innych osób jakichkolwiek pieniędzy na jakiekolwiek cele od Ireneusza Zarzeckiego, jak również od spółki MPK, którą zarządzał" - napisała Mrzygłocka, która w jesiennych wyborach do Sejmu ma startować z "jedynką" z listy PO w okręgu obejmującym m.in. Wałbrzych.
7 sierpnia w Wałbrzychu mają się odbyć przedterminowe wybory prezydenckie. Pod koniec kwietnia sąd w Świdnicy uznał bowiem, że II tura ubiegłorocznych wyborów na prezydenta miasta jest nieważna i wygasił mandat Kruczkowskiego. Kruczkowski złożył mandat, który 23 maja wałbrzyska Rada Miasta mu wygasiła.
Niezależnie od orzeczeń sądu Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory postawiono zarzuty kupowania głosów na rzecz PO postawiono 11 osobom. Głosy miały być kupowane za drobne kwoty, alkohol czy np. worek ziemniaków. Prawdopodobnie akt oskarżenia w tej sprawie będzie gotowy we wrześniu.
W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos E., który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej E. zawiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawieniu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w tym mieście.