Projekt przedstawił w czwartek szef komisji Andrzej Czuma (PO). W projekcie sformułowano wniosek, że większość zarzutów wobec rządzących w latach 2005-2007 nie znalazła potwierdzenia.
Szef komisji śledczej zaznaczył, że działania komisji nie powinny kończyć się "ani miękkimi, ani ostrymi" konkluzjami, tylko uczciwymi. "Nie pozwolę, żeby komisja stała się lawetą do strzelania wobec jakiejkolwiek partii politycznej, w szczególności jeśli chodzi o PiS" - oświadczył Czuma.
Ziobro, komentując projekt raportu, powiedział: "To jest zwycięstwo przede wszystkim pana ministra Czumy, zwycięstwo też polskiej demokracji, zwycięstwo tego, że przyzwoitość jest w życiu ważniejsza niż interes polityczny i prawda potrafiła się w tym przypadku, dzięki przyzwoitemu człowiekowi, obronić".
"Ja wiem, że to co powiedział pan minister Czuma w tym raporcie jest prawdą, ponieważ to nie znaczy, że w okresie gdy byłem prokuratorem generalnym, byłem genialny (...), bo oczywiście nie byłem" - zaznaczył Ziobro w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Jednocześnie podkreślił, że to, co nim wówczas kierowało, "sprowadzało się do tego, by w Polsce aparat ścigania zaczął działać i zaczął ścigać tych, którzy byli uwikłani w korupcję i afery". "Co się wcześniej nie działo" - dodał.
Ziobro podkreślił, że było to jego "powołanie", gdy pełnił funkcję prokuratora generalnego.
"I to zbadał, wyśledził pan minister Czuma, potwierdził w pracach swojej komisji, że nie chodziło tutaj o żadną nagonkę, o łamanie prawa, tylko o prowadzenie rzetelnie śledztw w czasie, w którym mogły czasami zdarzyć się jakieś oczywiście kontrowersyjne decyzje" - powiedział. Ale - jak dodał - gdy podejmuje się tysiące decyzji, "zawsze mogą się znaleźć i takie, które - z perspektywy czasu - mogłyby być podjęte lepiej".
"Natomiast nie ulega kwestii, że nasze działania służyły prawu, służyły Polsce i służyły Polsce uczciwej, co budziło ogromny sprzeciw" - oświadczył Ziobro.