Nawiązując do wygłoszonego w poniedziałek, w święto Wojska Polskiego, przemówienia prezydenta Bronisława Komorowskiego, który ocenił, że katastrofa smoleńska ujawniła istotne słabości systemu kierowania i dowodzenia w siłach zbrojnych, Siemoniak powiedział, że MON analizuje to zagadnienie.
"Na moje polecenie powstaje taki raport, który pokazuje, co w Siłach Powietrznych zostało zrobione po 10 kwietnia 2010 r.; czy te mankamenty, które pokazał raport komisji Jerzego Millera, usunięto" - poinformował Siemoniak we wtorek w "Sygnałach Dnia". Przypomniał, że za wdrażanie wniosków z raportu odpowiedzialny jest nowy wiceszef MON Czesław Mroczek.
Siemoniak ocenił, że system dowodzenia i szkolnictwa wojskowego nie jest skonsolidowany. "Prezydent Bronisław Komorowski wskazuje na sprawy systemowe, na kwestię związaną z dowodzeniem i szkolnictwem. Myślę, że tutaj jest nieunikniona i dyskusja, i decyzje w perspektywie najbliższych miesięcy, które będą konsolidowały jedno i drugie - i dowodzenie w polskiej armii, i szkolnictwo. Wydaje się, że te struktury - i w jednym, i w drugim obszarze - są zanadto rozproszone" - powiedział szef MON.
Nawiązując do niedzielnego apelu SLD o ponadpartyjne porozumienie dotyczące armii, Siemoniak wyraził nadzieję na współpracę głównych sił politycznych. "Oczywiście okres kampanii wyborczej nie sprzyja szczególnie głębokim dyskusjom. Natomiast myślę, że problemy wojska, problemy armii, problemy bezpieczeństwa kraju powinny być wyłączone z takiej gorącej debaty wyborczej. Sądząc z różnych wypowiedzi, które padają w ciągu ostatnich kilkunastu dni, mam taką nadzieję, że ta dyskusja wokół wojska swoim horyzontem wyjdzie oczywiście poza kampanię wyborczą i czas wyborów, bo problemy są głębokie" - powiedział Siemoniak. Dodał, że ma nadzieję na merytoryczną debatę, a nie "wzajemne obwinianie się polityków".
Szef MON był też pytany o cywilną kontrolę nad wojskiem. Zdaniem Siemoniaka w tej kwestii najistotniejszy jest pełen przepływ informacji między strukturami wojskowymi a cywilami kierującymi MON.
"Nie ma powodu tutaj tworzyć jakiegoś sztucznego muru. Przecież wojskowi są takimi samymi ludźmi, jak my, tak samo służą państwu. Po dwóch tygodniach sprawowania funkcji jestem spokojny o to, że będę wiedział wszystko to, co powinienem wiedzieć" - zaznaczył nowy szef MON.
Siemoniak zapowiedział też powołanie nowego dyrektora departamentu kontroli MON. Poprzedni został odwołany na początku sierpnia wraz z oficerami odpowiedzialnymi za szkolenie w Siłach Powietrznych. "Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji. Myślę, że będzie to osoba cywilna" - powiedział Siemoniak.
Pytany o swoją pierwszą decyzję po objęciu teki ministra obrony - rozwiązanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się przewozem najważniejszych osób w państwie - Siemoniak powiedział, że pierwszym argumentem był brak samolotów. "Jeśli nie ma samolotów, to nie wiem, jaki tutaj był sens utrzymywać pułk w obecnej postaci" - podkreślił.
O zmianach, jakie nastąpiły w wojskowym lotnictwie po katastrofie smoleńskiej poinformowało na początku sierpnia Dowództwo Sił Powietrznych. W oświadczeniu dowódcy SP gen. Lecha Majewskiego przypomniano m.in., że działania naprawcze objęły nie tylko lotnictwo Sił Powietrznych, ale także pozostałych rodzajów sił zbrojnych.
Podkreślono, że po katastrofie smoleńskiej na nowo uregulowano kwestie zakresu odpowiedzialności na wszystkich szczeblach dowodzenia, zmieniono regulaminy i instrukcje lotów; poprawie bezpieczeństwa służy też lepsze wyposażenie lotnisk wojskowych w urządzenia nawigacji, łączności i informacji meteorologicznej, a także ulepszenie systemów naprowadzania.
W jednostkach śmigłowców i samolotów z załogami wieloosobowymi polecono dodatkowe szkolenia dot. podejść i techniki lądowań, w tym właściwego wykorzystania przyrządów pokładowych. Dzięki realizacji nowych zaleceń zmalała liczba awarii urządzeń, skrócono czas napraw.
We wszystkich jednostkach lotniczych przeprowadzono kontrole przestrzegania dokumentów normatywnych; sprawdzono aktualność badań lekarskich, ważność egzaminów i uprawnień, opracowano nową koncepcję kształcenia podchorążych w "szkole orląt", opracowano nowe procedury zarządzania ryzykiem i współpracy członków załóg, a zmiany organizacyjne miały na celu także zatrzymanie w służbie najbardziej doświadczonych pilotów i instruktorów - wylicza DSP.