O zawetowanie ustawy zaapelowały do prezydenta Bronisława Komorowskiego PiS, PJN i SLD. Przeciwne ustawie są też organizacje pozarządowe, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Zgodnie z nowelą, możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa".

Reklama

"W tym sporze wszyscy mają rację - i jedna strona, i druga. Dlatego, że my jesteśmy wyczuleni po tym doświadczeniu z komunizmem na każdy element, który trochę ogranicza lub zabiera wolność - i dlatego trzeba nas zrozumieć" - powiedział w środę na konferencji prasowej w Gdańsku Lech Wałęsa, który wraz ze Zbigniewem Bujakiem, Andrzejem Celińskim, Władysławem Frasyniukiem, Zbigniewem Janasem i Bogdanem Lisem wystosował dzień wcześniej list otwarty do prezydenta z prośbą o zawetowanie tej ustawy.

Zdaniem Wałęsy ci, którzy poparli nowelizację ustawy, też mają swoje argumenty. "Druga strona z kolei jako wykonawca obawia się, że parę rzeczy robi niezręcznie, bo nie ma doświadczenia i to rozdmuchiwane czy pokazywane może nie służyć pewnym sprawom" - ocenił.

"Ja myślę, że po cichu zatrzymamy tę inicjatywę i jakoś poprawimy tak, żeby to było znośne w jedną i drugą stronę - żeby nie zabrało wolności, a jednocześnie, żeby zapewnić dbanie o interes Polski. Czekam na rozsądne wspólne opracowanie" - dodał Wałęsa. Bogdan Lis podkreślił natomiast, że walka o prawo obywateli do informacji rozpoczęła się w sierpniu 1980 r. podczas strajku w Stoczni Gdańskiej sformułowaniem postulatu o zniesieniu cenzury.

W opinii Lisa przyjęta przez Sejm ustawa jest sprzeczna z konstytucją. Dodał, że konieczność ochrony ważnego interesu gospodarczego państwa, o której mówi ustawa, jest już zawarta w innych istniejących przepisach prawa. Prezydent powiedział we wtorek, że rozważa podpisanie noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej, a następnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.