Roman Kotliński z Ruchu Palikota miał zataić współpracę z SB z lat, kiedy nie był jeszcze antyklerykałem, ale klerykiem seminarium. Palikot zapowiedział, że jeśli sprawa okaże się prawdą, to wyciągnie wobec niego konsekwencje.
"Ale z racji mówienia nieprawdy, a nie ze względu na współpracę z SB. Każdy mógł mieć moment słabości, który w pewnych okolicznościach go nie przekreśla. Przekreśli go tylko kłamstwo. Na razie sprawa jest postawiona na głowie i to on ma udowadniać niewinność, a nie oskarżyciele jego winę. To absurd. I w związku z wykorzystywaniem IPN do walki politycznej zgłosimy wniosek o likwidację Instytutu " - powiedział Palikot.
Były premier szydzi z Palikota, ale skrycie mu zazdrości>>>
Zapytany o swoje wcześniejsze wypowiedzi, z których wynikało, że jest zwolennikiem "łagodnej lustracji" polityk odparł:
"Kiedy za rządów PiS szalano z teczkami, popierałem otworzenie ich i ujawnienie wszystkiego jednego dnia. Przecięcie niemal 20-letniej gry. Minęło kolejne 6 lat, przeżyliśmy PiS oraz PO i najlepsze będzie przekazanie tych akt archiwom państwowym." - powiedział Palikot.
Szef partii odniósł się też do ostatniego wywiadu swojego medialnego doradcy, Piotra Tymochowicza, w którym określił on polskie społeczeństwo, jako "debilne"
Tymochowicz: Mamy debilne społeczeństwo >>>
(...) to szkodliwa i skandaliczna wypowiedź Tymochowicza. Nie powinna mieć miejsca. I mam nadzieję, że już się nie powtórzy. Nie chcemy jak PiS czy Niesiołowski dzielić obywateli na lepszych i gorszych. To fatalny język i myślenie. Mogę uważać, że wyborcy PiS popełnili błąd, wierząc Kaczyńskiemu. Ale nie mam prawa uważać ich za debilnych! Jestem zresztą przekonany, że spora ich grupa będzie głosowała za cztery lata na Ruch Palikota. Nie ze względów światopoglądowych, ale socjalnych.