Premier pytany był przez dziennikarzy w Brukseli po posiedzeniu Rady Europejskiej o to, kiedy będzie umowa koalicyjna z PSL, czy na pewno z tą partią i jaki jest kłopot z ludowcami. "Nie ma żadnego kłopotu z ludowcami" - odparł premier. Jak mówił, niektórzy zapominają, że posiedzenie Sejmu zostało zwołane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na 8 listopada. Dopiero wtedy - jak mówił - rozpocznie się kalendarz tworzenia nowego rządu. "Pan prezydent poszedł na rękę rządowi w związku z prezydencją, między innymi w związku z tymi działaniami, czy sprawami, które teraz mają miejsce i które będą miały miejsce w przyszłym tygodniu" - podkreślił Tusk.
"Nie jest wykluczone, że po 8 listopada tworzenie nowego rządu będzie przebiegało szybciej, jeśli się okaże, że te nasze starania w radach sektorowych w ramach prezydencji przyniosły już efekty, jakie sobie zaplanowaliśmy" - mówił. Tusk podkreślił, że "nie przewiduje żadnego problemu w utworzeniu koalicji PO-PSL". Dodał również, że nie przewiduje potrzeby poszerzania tej koalicji. Jak powiedział, wie, że trochę spekulacji wzbudziło jego piątkowe spotkanie z szefem klubu SLD Leszkiem Millerem. "Wydaje mi się, że dla dobra współpracy wszystkich klubów, będę potrzebował, - co oczywiste w tych staraniach, aby przekonać do trudnych głosowań, jeśli będę występował w roli premiera w najbliższych miesiącach - wsparcia wszystkich bez wyjątku i dlatego reprezentacja wszystkich klubów w prezydium Sejmu to jest taki pierwszy krok" - zaznaczył Tusk.
Wszystkie pozostałe spekulacje - jak przekonywał - są "zdecydowanie na wyrost". Jak mówił, jest przekonany, że koalicja PO i PSL zostanie bez żadnych problemów odnowiona i przystąpi do działania 8 listopada, po odbyciu pierwszego posiedzenia Sejmu. Premier pytany był także o to, kogo widziałby na stanowisku szefa klubu PO. Tusk odparł, że jest przed spotkaniem z posłami. "W ciągu najbliższych godzin spotkam się z tymi, którzy są debiutantami. Muszę jakby obejrzeć klub PO na nowo, bo on w części będzie nowy" - powiedział. Spotkanie to - jak dowiedziała się PAP - odbędzie się w poniedziałek wieczorem, albo we wtorek.
Premier przyznał, że nie ma jeszcze własnej rekomendacji. Zaznaczył przy tym, że wybory na szefa klubu w PO odbywają się w sposób demokratyczny. "I to nawet w takim stopniu, że czasami sam drapałem się po głowie, jak to możliwe. Nie żeby to były złe wybory, tylko inne niż ja sobie to wyobrażałem" - powiedział. "Możecie się państwo spodziewać bardzo demokratycznych i być może zaskakujących rozstrzygnięć" - dodał.