"Macie zbiór ogólników i powtarzacie to bez sensu" - mówi na antenie Radia ZET Marek Siwiec. "Reakcja jest histeryczna. Żebyście dali chociaż szansę na dyskusję. Jedna partia chce odwołania ministra, druga Trybunał Stanu. No super, to jest podejście demokratyczne. Ten nóż na gardle się Sikorskiemu nie należy. Jeżeli to jest pomysł na dyskusję o kryzysie, to to jest żenujące" - dodał. Wystąpienie ministra chwali Tomasz Nałęcz i twierdzi, że prawica bije rekordy świata. "Pomysł, żeby za poglądy stawiać przed Trybunał Stanu jest rekordem świata w polskiej myśli konstytucyjnej. Do tej pory ministrów oskarżano za czyny. Wolność wypowiedzi jest zagrożona, jeśli za słowo stawia się przed Trybunał Stanu - bez względu na to, czy są to słowa mądre czy głupie. Te były mądre" - stwierdził prezydencki minister.

Reklama

Politycy PiS i Solidarnej Polski ostro przeciwstawiają się pomysłom Sikorskiego. Zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego z PiS nasz kraj wyzbywa się w ten sposób suwerenności. Zasugerował też, że Sikorski chce w ten sposób uzyskać stanowisko w Europie. "Minister Sikorski widząc, w jakim kierunku zmierza Polska pod rządami Platformy Obywatelskiej, zabiega o jakąś dobrą posadę w tym europejskim superpaństwie, ponieważ wcześniej podpadł Niemcom słowami, że Rurociąg Północny (...) to nowy pakt Ribbentrop-Mołotow. Próbuje odkupić swoje winy i przypodobać się politykom niemieckim z nadzieją, że kiedyś się odwdzięczą i puszczą go na jakąś niezłą europejską posadę" - atakował. Wtórował mu Jacek Kurski z Solidarnej Polski. "Lekarstwo gorsze od choroby. Europa się chwieje, strefa euro się rozwala, bo była robiona na siłę. To wynik nadmiernej integracji, bo do strefy euro zapraszano kraje, które nie mogły sprostać temu wyzwaniu - jak Grecja czy Portugalia" - zauważy. Dodał też, że kilka państw powinno się z Unii wyrzucić.