Sprawę opisał tygodnik "Wprost", który powoływał się na artykuł Barbary Fedyszak-Radziejowskiej w miesięczniku "Arcana", a także w wywiadzie dla internetowej telewizji "Gazety Polskiej".

Według tych źródeł, w bezpośrednim otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego miał od dawna działać "kret", którego działalność uniemożliwiała sukcesy Prawa i Sprawiedliwości.

Reklama

Specjalne oświadczenie w tej sprawie wygłosił prezes PiS.

"Pojawiły się informacje o tym, że w kierownictwie PiS jest kret i że jest nim Adam Lipiński, mój bardzo bliski współpracownik od 20 lat" - mówił Jarosław Kaczyński w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej w Warszawie.

Szef PiS odrzucił wszystkie podejrzenia. "Chcę powiedzieć, że to całkowita nieprawda" - podkreślił Kaczyński.

Trwa ładowanie wpisu

"Albo ktoś prowadzi intrygę, albo doszło do gigantycznego nieporozumienia" - tak wszystko tłumaczy przywódca największej partii opozycyjnej.

Jarosław Kaczyński twierdzi, że zarzucanie Lipińskiemu, iż to jego namowy i sugestie szkodziły PiS, to gruba przesada.

"Rozwinięcia tej tezy są całkowicie nieprawdziwe, bo akurat często było dokładnie odwrotnie niż to można odnaleźć w mediach. Adam Lipiński zajmował odwrotną pozycję niż przypisywały mu media" - wyjaśniał tajemnice kuchni partyjnej Kaczyński.

Prezes PiS podejrzewa, że to akcja wymierzona w jego ugrupowanie, gdy okazało się, że "nie wystarczy to, co się dzieje wokół mojego byłego zastępcy".

"Gdy to nie działa, trzeba było znaleźć czegoś nowego" - dodał.