To oznacza, że żadne polskie służby nie dotarły do prezydenta, jak nam usiłowano wmówić. Nie było oficerów BOR-u przy prezydencie. Byli tylko dwaj kierowcy ambasady, którzy prawdopodobnie pracują dla BOR-u. Ale okazuje się, że nie znaleźli telefonu prezydenta. Widać, że Rosjanie w minuty odnaleźli aparat. To kwestionuje również tę prawdę, która była nam sączona, że BOR panował nad sytuacją - stwierdził Waszczykowski w TOK FM.

Reklama

Zdaniem posła PiS w ręce rosyjskie trafiły także inne aparaty.

Były tam też używane w kilku ministerstwach telefony BlackBerry. Jestem pewny, że został przejrzane. A te telefony mają sieć wewnętrzną i możliwość łączenia z intranetem (wewnętrzną siecią) ministerstw. To była gratka dla służb, żeby je przejrzeć - powiedział Waszczykowski.

Poseł PiS odniósł się także do teorii europosła Janusza Wojciechowskiego, który napisał na blogu, że Lech Kaczyński mógł przeżyć katastrofę smoleńską.

Nie mam żadnych podstaw, żeby dywagować, czy prezydent przeżył - stwierdził Waszczykowski.