O tym, że taki zespół powstanie zdecydowało w czwartek prezydium klubu PO, po wcześniejszej burzliwej debacie w kwestii in vitro na posiedzeniu klubu Platformy.
W PO funkcjonują dwa rozbieżne podejścia do kwestii in vitro. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska w swoim projekcie chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.
Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział dziennikarzom, że wierzy, iż uda się doprowadzić do kompromisu w klubie PO w sprawie in vitro. Przyznał jednocześnie, że w niektórych sprawach kompromis nie jest możliwy w 100 proc. - jako przykład podał sprawę mrożenia zarodków.
Mamy kilkoro posłów bardzo radykalnych w swoich poglądach, także w skrzydle konserwatywnym, myślę, że w 100 proc. kompromis nie będzie możliwy, chodzi o to, żeby jak największa część klubu była przekonana, że projekt w sprawie in vitro będzie dobry i że są w stanie zaakceptować te najtrudniejsze z punktu widzenia światopoglądowego zapisy - zaznaczył Grupiński.
Szef klubu PO przypomniał, że czas pracy zespołu jest wyznaczony "sztywno" - do końca sierpnia. Zdaniem Grupińskiego sprawa in vitro nie wpłynie na "rozchwianie jedności w partii".