Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie Tu-154 w Smoleńsku. Po pogrzebie rodzina nabrała podejrzeń, że w gdańskim grobie leży ciało innej osoby, która również była na pokładzie samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku.

Dzisiaj no przeprowadzono ekshumację.

Reklama

Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, pytany przez Bogdana Rymanowskiego w TVN24 o tę sprawę odpowiedział, że byłby ostrożny w mówieniu o kompromitacji państwa. Tu zawiniły konkretne osoby - podkreślił.

Ten wielki dramat przydarzył nam się pierwszy raz i postawił wiele osób w sytuacji, której nigdy wcześniej nie przeżywały. Myślę, że byłoby dramatem, dla rodzin ofiar, gdyby nie mogły pochować bliskich, przez długotrwałe procedury sekcyjne w Polsce. Tu chyba nie było dobrego rozwiązania - dodał doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.

O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wniosek o przeprowadzenie ekshumacji złożyła też rodzina działaczki, która po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją medyczną ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało Walentynowicz. Zdaniem rodziny legendarnej działaczki, rosyjski opis zdaje się dotyczyć innej osoby.

Według TVN24 rodzina Anny Walentynowicz będzie jutro uczestniczyć w ekshumacji innej ofiary katastrofy Tu-154 - działaczki Rodzin Katyńskich, Teresy Walewskiej-Przejałkowskiej. Śledczy przypuszczają, że ciała mogły zostać zamienione.