Kaczyński zabrał głos we wtorek po publikacji "Rzeczpospolitej", według której polscy prokuratorzy i biegli badający ostatnio wrak w Smoleńsku, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - trotylu i nitrogliceryny.
Lider PiS, odnosząc się do informacji powiedział we wtorek: zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to niesłychana zbrodnia. Ocenił też, że każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego musi ponieść tego konsekwencje. Zażądał też dymisji rządu Donalda Tuska.
Na późniejszej specjalnej konferencji prasowej informacjom "Rz" zaprzeczył płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Po południu redakcja "Rz" w oświadczeniu napisała: Pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały. Zaznaczając jednocześnie: a jednak nie można wykluczyć materiałów wybuchowych.
W środę w Sejmie Kaczyński pytany o swoją wypowiedź z wtorku podkreślił, że jest jasny mechanizm działania po katastrofach lotniczych, a w wypadku katastrofy smoleńskiej nie został zrealizowany.
Dodał, że publikacja w "Rzeczpospolitej" mogła być traktowana jako wiarygodna. Uważam, że jest wiarygodna. Uważam, że to, co zrobiła +Rzeczpospolita+, później z tego się wycofała, to dowód na to, że w Polsce jest bardzo źle z niezależnością mediów- ocenił lider PiS.
Nie wycofuję się z niczego, co mówiłem, oczywiście pod warunkiem, że przedstawia się to precyzyjnie. To co zostało powiedziane na temat, że doszło do sytuacji, w której w najwyższym stopniu prawdopodobna jest zbrodnia (...), to podtrzymuję. Jestem głęboko przekonany, że ten rząd jest fatalny i powinien odejść - podkreślił Kaczyński.
Szef PiS był też pytany o słowa premiera Donalda Tuska, który we wtorek powiedział m.in., że Kaczyński dzieli Polaków na zwolenników i przeciwników tezy, że rząd współuczestniczył w zbrodni zabójstwa prezydenta i 95 polskich obywateli w katastrofie smoleńskiej. Tusk mówił też, że nie sposób ułożyć sobie życie w jednym państwie z tymi, którzy formułują tego typu wnioski.
Kaczyński powiedział, że na słowa premiera zareagował bez specjalnego zdziwienia. Tusk jest człowiekiem, który o demokracji i praworządności ma dosyć blade pojęcie. Od dawna to wiem i między innymi dlatego nie powinien on być premierem Polski- stwierdził.
Według Kaczyńskiego nie powinny paść słowa wypowiedziane przez Tuska. Bo to oznacza, że bardzo blisko od Tuska do Jaruzelskiego. Jaruzelski kiedyś chciał wyrzucić z Polski swoich politycznych przeciwników - wytłumaczył.
Jeżeli chodzi o wypowiedzi premiera, to przekroczył on pewne granice, bo w państwie demokratycznym żądanie, żeby szef opozycji, co najmniej opuścił kraj, jeżeli nie jest to żądanie dalej idące, jest zdumiewające. To główny wniosek z wczorajszego dnia - oświadczył lider PiS.