Do tej sprawy wraca Anita Gargas w filmie "Anatomia upadku". Przypomina, że rejestrator parametrów lotu K3-63, który zapisywał między innymi dane dotyczące wysokości barometrycznej lotu, prędkości przyrządowej i przeciążenia, nigdy nie został odnaleziony.

Reklama

Po skrzynce nie ma śladu nie tylko na miejscu upadku tupolewa pod Smoleńskiem, ale także w aktach komisji Jerzego Millera i dokumentach MAK, rosyjskiej komisji badającej przyczyny katastrofy - wynika z filmu.

Sprawę komentuje Antoni Macierewicz. Widzi w niej potwierdzenie tezy o złej woli Rosjan.

Zaskakujące, że nikogo to nie zainteresowało, nikt nie interweniował. Moim zdaniem to jeden z najważniejszych dowodów w tym śledztwie, który ukrywają Rosjanie - twierdzi poseł PiS w rozmowie z niezależną.pl.

Czarna skrzynka K3-63 jest opancerzona, ma kształt prostopadłościanu o długości kilkudziesięciu centymetrów. W samolocie wbudowywano ją w pod podłogą w kabinie pasażerskiej. Zapis danych odbywa się automatycznie i zaczyna w momencie oderwania kół od pasa startowego.

Przy zwiększonym przeciążeniu - co może wskazywać na problemy w czasie lotu - skrzynka przełącza się na tak zwaną szybką rejestrację. Dlatego taśma z niej uzyskana powinna zawierać bardzo przydatne dla śledztwa dane dotyczące momentu katastrofy.

Niestety, rejestratora nie udało się odnaleźć. Niewykluczone, że przy uderzeniu samolotu o ziemię wbił się w grunt na znaczną głębokość.