Jarosław Gowin wystosował list otwarty do członków PO. Wezwał w nim do odnowy partii i powrotu do korzeni i wartości, takich jak wolny rynek, przedsiębiorczość czy ochrona rodziny. Napiętnował też butę, partyjniactwo i korzystanie z przywilejów władzy.

Reklama

Wielu partyjnych kolegów wystąpienie byłego ministra sprawiedliwości odebrało, jako skrajny akt nielojalności wobec rodzimej partii. - Gdy patrzę na dokonania Jarosława Gowina – jego realne osiągnięcia jako polityka i ministra, to pytam siebie - czy Gowinowi chodzi już tylko o to, żeby zakończyć karierę z hukiem? - komentował Paweł Zalewski na swoim blogu. I nie był w swej opinii odosobniony. Politycy zarzucili Gowinowi “grę do własnej bramki” kosztem partii.

Ale w PO nie zabrakło też zagorzałych obrońców Gowina. Środowisko konserwatystów stanęło za nim murem. - To była próba diagnozy sytuacji w partii, analiza przyczyn sondażowych spadków, malejącego zaufania Polaków i rosnącej fali krytyki. Ile razy mamy podnosić wspomniane kwestie na forum partii? To nie przynosiło żadnych rezultatów, dlatego przyszedł czas na rozpoczęcie publicznej debaty - powiedział nam Jacek Żalek.

Co jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, a postulaty Gowina trafią w próżnię? Jaki będzie ich następny krok? - Za wcześnie by o tym mówić - twierdzi Żalek. Zaprzecza jakoby konserwatywne skrzydło już dziś planowało wyjście z partii - Na razie walczymy o Platformę, wierzymy, że można odwrócić negatywny trend zmian.

Polityk uważa, że to powrót do systemu wartości, który legł u podstaw PO - a nie personalne zmiany na górze - są w tym momencie kluczowe dla przyszłości partii rządzącej. - Ważne jest w jakim kierunku pójdziemy, a nie to, kto nas tam będzie prowadził - mówi Żalek. Jego zdaniem Gowin w roli "przewodnika" byłby znacznie skuteczniejszy niż Grzegorz Schetyna, wymieniany jako kontrkandydat posła z Krakowa w walce o fotel szefa PO.

- Grzegorz Schetyna nie sprawdza się jako lider. Wszędzie, gdzie się pojawia, gdzie obejmuje funkcję, kieruje się partykularnymi interesami - mówi Żalek.

A Gowin nie gra na siebie? - pytamy. - Gdyby grał na siebie to dziś byłby ministrem i nie upominał się o sprawy, które wymagają odważnych decyzji, nie przysparzają sympatii, a których do tej porty nikt nie miał odwagi rozwiązać - dodaje polityk PO.