Gościem Moniki Olejnik w TVN24 był Roman Giertych. Do studia przyszedł z plastikową butelką i z miejsca zaczął krytykować ustawę śmieciową. - Mieliśmy początkowo z żoną taki plan, ale po wnikliwej analizie przepisów... - zaczął odpowiedź na pytanie, czy będzie segregował śmieci.
- Trzeba będzie wymoczyć butelki, myc słoiki - wtrąciła Olejnik.
- I nie znaleźliśmy chętnego - zażartował Giertych, dodając że recycling należałoby robić na zasadach ekonomicznych.
Były szef LPR powiedział też, że bardzo źle ocenia prezydenturę Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Na miejscu PO szukałbym teraz kogoś spoza partii - powiedział Giertych.
W programie Olejnik krytycznie ocenił też weekendowe konwencje PO i PiS. Powiedział, że przemówienie Donalda Tuska było niezłe, ale i tak nie obejrzał go do końca, bo potem przełączył się na mecz Agnieszki Radwańskiej.
Nie zaskoczyła go też decyzja Grzegorza Schetyny. - Nie idzie się na wybory, gdzie wiadomo że wygra Tusk - powiedział.
Jego zdaniem Jarosław Gowin nie ma szans w walce z Donaldem Tuskiem o fotel szefa Platformy.
Giertych mówił też na temat konwencji PiS i głosowaniu, w którym przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu wystąpiło 17 osób.
- Opozycja rośnie a prezes nie chwyta za szable, nie obcina głów? - pytał Giertych, dowodząc że Jarosław Kaczyński bezczynnie patrzy, jak w partii rośnie mu grupa przeciwników. Zapytany o podziękowania, jakie prezes PiS złożył o. Tadeuszowi Rydzykowi, odpowiedział, że wsparcie redemptorysty udzielone PiS-owi jest sytuacją bez precedensu w historii polskiego Kościoła. - Zwycięstwo PiS będzie największym zagrożeniem dla Kościoła - powiedział Giertych i wyjaśnił, że wielu wierzących, którzy nie popierają polityki PiS, będzie miało wtedy pretensje do biskupów.
Były wicepremier stwierdził też, że projekt OFE był błędny i doprowadził do sztucznego zadłużenia. Skomentował też doniesienia na temat kontrowersyjnych wydatków największych partii.
- Jeśli partia kupuje butelkę wina, finansuje ubiory, to nie widzę problemu - powiedział Giertych i dodał, że w jego opinii problemem są duże kontrakty podpisywane z różnorakimi firmami. Zdaniem Giertycha rząd zarabia za mało, były polityk opowiedział się też za zlikwidowaniem finansowania partii z budżetu