Janusz Palikot zapewnia, że zarówno przegrana w wyborach w Elblągu, jak i też kolejne odejścia polityków z klubu to jeszcze nie koniec Ruchu Palikota. Sugeruje że za osłabianiem partii stoi PO. Platforma brudnymi metodami wyciąga ludzi - twierdził w "Kropce nad i". Zdradził, że jeden z posłów, tuż po odejściu z klubu kupił sobie porsche. PO może na dziesiątki sposobów oddziaływać na posłów. Może rozdawać kontrakty i stanowiska rodzinom i znajomym polityków - stwierdził.

Reklama

Zapewnił jednak, że się nie podda. Mam dwa razy taką charyzmę jak Jarosław Kaczyński, który obecnie prowadzi w sondażach i doprowadzę Ruch Palikota do zwycięstwa - mówił Monice Olejnik polityk. Czym wtedy się zajmie? Zapowiada, że chce rozwiązać problem faszyzmu. Gdybym był premierem stworzyłbym powszechny spis faszystów, a potem bym ich gnębił - twierdzi i dodaje, że na domach ludzi o poglądach narodowych powinny zawisnąć tabliczki z ostrzeżeniami.

Palikot komentował też sytuację generała Jaruzelskiego. Jego zdaniem prezydent powinien odznaczyć byłego komunistycznego dyktatora, bo to postać tragiczna. Uznał, że Jaruzelski, oddając władzę i zgadzając się na Okrągły Stół "stał się patriotą".

Na koniec zabrał też głos w sprawie księdza Lemańskiego. Mówił, że Ruch Palikota nie będzie się wtrącał w wewnętrzne sprawy Kościoła. Zastrzegł jednak, że chodzą plotki, że rzekomo biskup miał pytać księdza, czy jest obrzezany, a wtedy takim antysemityzmem powinien ktoś się zająć.