– Niech Katyń i inne bolesne sprawy przyszłości toczą się swoim trybem, a biznes idzie do przodu – mówi "Rz" były premier Józef Oleksy. Instytucja ma się nazywać Towarzystwem Gospodarczym Izba Polska–Rosja. Będzie działać na podstawie ustawy o izbach gospodarczych, a więc, jej założycielami będą przedsiębiorcy, zarówno polscy, jak i rosyjscy.
Z ustaleń gazety wynika, że to Oleksy pokieruje radą tworzonej właśnie izby gospodarczej, a jej szefem zostanie najprawdopodobniej Kazimierz Marcinkiewicz.
Obaj twierdzą, że tworząc izbę, odkładają politykę na bok, co - biorąc pod uwagę ich skrajnie różne postawy ideologiczne - nie dziwi.
"Rz" pisze, że praca w izbie ma nie wiązać się dla byłych premierów z gratyfikacjami finansowymi. Po co więc ją zakładają? Mówią, że kierują się interesem polskich przedsiębiorców.
Komentarze(37)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszewidze ze masz olbrzymi uraz do Kaczora, czy trzeba byc caly czas pod butem obcego narodu, cczy czytales wypowiedz Suworowa, bylego oficera GRU?Otoz Rosja sie wali i za kilkanascie lat,bedzie miala duze problemy, wrecz wyniszczajace ja problemy finansowe..a tak na marginesie bardzo zastanawiajaca jest twoja nienawisc do kaczora.Sadze ze twoja rola w PRL byla dwuznaczna,a moze wspolpraca z UB.
Niestety kacapy tak działają. Dlatego Polska nie powinna z tym typami żadnych relacji handlowych utrzymywać, poza grzecznymi, dyplomatycznymi.
bredzisz głupku na POtęgę.
powtarzając z oporem osła wyPOciny wyprodukowane na Czerskiej dla przygłupów.
Krupier Kwach wykona grabkami parę wprawnych ruchów w swoim kierunku, Palikot wzorem wszystkich dworskich błaznów nadstawi mieszek, a wtedy niestety przyjdzie Miller i znienacka zgasi światło.
No i dopiero wtedy naprawdę zacznie się kolejny odcinek tej Bonanzy!!!
- liryczny i apetyczny.
To musnę coś jak jaskółka,
to usnę w słońcu jak pszczółka
- aż chmurki zbudzi mnie cień,
bym brzęczał cały dzień.
Lecz gdy spłynie mrok wieczorny
- typem staję się upiornym:
twarz mi blednie, włos mi rzednie
psują mi się zęby przednie.
Przez upiorność tę niestety
zniechęcają się kobiety.
Dniem kochają mnie po wierzchu,
a rzucają mnie o zmierzchu.
Iluż klęsk ja doznam - zanim
nie napotkam takiej pani,
co - prócz wymienionych cech
- wytrzymałaby ten śmiech:
Cha cha cha!... Cha cha cha!...
Cha cha cha cha!... Cha cha cha cha!..
Cha cha cha cha cha!... Cha cha cha cha cha!..
- liryczny i apetyczny.
To musnę coś jak jaskółka,
to usnę w słońcu jak pszczółka
- aż chmurki zbudzi mnie cień,
bym brzęczał cały dzień.
Lecz gdy spłynie mrok wieczorny
- typem staję się upiornym:
twarz mi blednie, włos mi rzednie
psują mi się zęby przednie.
Przez upiorność tę niestety
zniechęcają się kobiety.
Dniem kochają mnie po wierzchu,
a rzucają mnie o zmierzchu.
Iluż klęsk ja doznam - zanim
nie napotkam takiej pani,
co - prócz wymienionych cech
- wytrzymałaby ten śmiech:
Cha cha cha!... Cha cha cha!...
Cha cha cha cha!... Cha cha cha cha!..
Cha cha cha cha cha!... Cha cha cha cha cha!..