Lech Wałęsa wkrótce kończy 70 lat. Prezydent dzieli się z dziennikarką wrażeniami z festiwalu w Wenecji, gdzie owacją na stojąco przyjęto jego biografię i mówi o wzruszeniu, jakie ogarnęło go po obejrzeniu dzieła Andrzeja Wajdy.
Były prezydent mówi też w wywiadzie o śmierci. - Tu się już znudziłem. Tu dla mnie nie ma roboty, dlatego chciałbym zobaczyć ten inny wymiar. Codziennie o tym myślę. Ja nawet teraz nie wiem, czy mnie zawał serca nie strzeli, czy dojdę z powrotem do domu. Ja jestem przygotowany i spakowany. Tam jest lepiej - czytamy w wywiadzie.
Były prezydent twierdzi, że boi się samego przejścia, ale ciekaw jest, jak tam dalej to wygląda. Jak Pan Bóg sobie radzi z takimi PiS-owcami i innymi. Sam tego nie przyspieszę, ale zastanawiam się już nad tym. Tam jest mieszkań wiele, jak mówi moja wiara, więc jestem ciekaw, jakie dostanę. M-3? I jak to potem wymienić na nowe?
Wałęsa tłumaczy też w rozmowie z "GW", czym jest dla niego patriotyzm.
Dla mojego pokolenia i pokolenia moich rodziców patriotyzm to było bić Szwaba i Sowieta . Kiedyś pobito dziadka czy pradziadka, to trzeba było oddać Niemcowi i Sowietowi. Teraz patriotyzm trzeba odczytywać tak: Niemcy to nasi przyjaciele i dobrze, aby Rosjanie byli naszymi przyjaciółmi. Wojowanie się nie opłaca - możemy mieć Europę bez granic, a jutro może cały świat. Czyli patriotyzm przeniósł się na wyższą półkę. Musimy zdefiniować, jak być dziś patriotą Europejczykiem, a jutro patriotą globalnym. Już nie wystarczy być patriotą lokalnym - mówi Wałęsa.