- Litera "W" w sytuacji, na etapie, kiedy wszyscy chcieli udawać, że referendum nie ma, bo o nim nic nie mówiono, była niezbędna - przekonuje Adam Hofman. Jak podkreśla, w ten sposób PiS dotarł do ludzi z wyższym wykształceniem.
Hofman odniósł się także do zapowiedzi Kaczyńskiego, który zapowiedział przegląd kampanii. Zapewnił, że on sam także się temu przygląda. - Jestem ciekawy co można było zrobić lepiej, jak bardziej zmobilizować chociażby drugą stronę Wisły: Pragę i duże osiedla - mówi.
- Ja się nie cieszę, nie skaczę pod sufit, bo chodziło o to, aby referendum było ważne. Ale to pokazuje, że gdyby reszta, np. lewica zrobiła swoje, inne podmioty zmobilizowałyby te 5-6 proc., to wynik byłby ważny - dodaje Hofman.
Podkreśla, przy tym, że wynik referendum to nie porażka PiS, ale demokracji. Poseł PiS krytykuje także postawę prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska, którzy namawiali, by nie iść do urn.
Spin doktor PiS zapytany wprost przez TVN 24, czy poda się teraz do dymisji, zaprzecza. - Dlaczego pan uważa, że po trzech zwycięstwach i jednej porażce trzeba należy to zrobić - odpowiada.