Sławomir Nowak został oskarżony o składanie niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych. Chodzi o pięć dokumentów składanych od listopada 2011 r. do marca 2013 r., w których poseł nie wykazał składników mienia ruchomego o wartości ponad 10 tys. zł. Chodzi o zegarek renomowanej firmy - wyjaśnia portalowi tvp.info prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z warszawskiej prokuratury. Nowak usłyszał zarzuty w styczniu. Zapewniał, że jest niewinny, odmówił też odpowiedzi na pytania prokuratora.

Reklama

>>>Sławomir Nowak zawieszony w PO. Przez zarzuty i zegarek

Były minister nie wpisał do oświadczenia zegarka o wartości minimum 17 tysięcy złotych. A taki obowiązek nakłada na niego ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a także ustawa o zakazie prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.

W listopadzie w związku z zapowiedziami prokuratury o postawieniu zarzutów, Sławomir Nowak zrzekł się immunitetu poselskiego i złożył rezygnację z funkcji ministra. Premier Donald Tusk ją przyjął, choć liczy na szybkie wyjaśnienie sprawy i powrót polityka do rządu. Nowak twierdzi, że jest niewinny. Przekonuje, że zegarek był prezentem od najbliższej rodziny.

Reklama

Jak akt oskarżenia przyjęli politycy? Szef klubu PO Rafał Grupiński mówi, że teraz wszystko jest w rękach niezawisłego sądu. Wyraził też nadzieję, że sędziowie uniewinnią Nowaka.

Sprawę niechętnie komentuje też szef klubu PSL Jan Bury. Radzi z ocenami wstrzymać się do ostatecznego rozstrzygnięcia. Przypomniał też, że Nowak poniósł już polityczne konsekwencje - przestał być ministrem transportu.

Z kolei szef klubu PiS Mariusz Błaszczak po raz kolejny stawia pytania o pełnione przez Sławomira Nowaka funkcje partyjne (były minister transportu jest przewodniczącym Platformy Obywatelskiej na Pomorzu). Zastanawia się też, co o tym wszystkim sądzi szef PO, premier Donald Tusk, skoro na ostatniej, partyjnej konwencji trzymał za niego kciuki.