Materiał pojawił się cztery dni po obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej. Widać na nim premiera pod pomnikiem ofiar na warszawskich Powązkach - w tej kwaterze pochowane są też niezidentyfikowane szczątki, które wróciły do Polski po pogrzebach ofiar.
Materiał był opatrzony informacją o źródle finansowania, podobnie jak wszystkie inne w kampanii wyborczej.
Problem w tym, że kilka dni wcześniej za podobny zabieg politycy Platformy Obywatelskiej krytykowali PiS. Poszło o spot, którego nie chciały emitować telewizje, a który zachęcał do przybycia na organizowane w Warszawie obchody rocznicy katastrofy.
Po kilku dniach materiał został wyemitowany, ale z dopiskiem, mówiącym, że to materiał komitetu wyborczego.