W tygodniku "wSieci" profesor Andrzej Zybertowicz, "dwójka" PiS w Bydgoszczy, napisał o Jarosławie Kaczyńskim, że "liczba jego wad przekracza ludzkie wyobrażenie" i że "nie może się nadziwić, że zaszedł w życiu tak daleko".

Reklama

- To mało rycerskie zachowanie - skomentował dziś w Bydgoszczy Jarosław Kaczyński. Tym bardziej że - jak dodał - sam wstawiał się za drugim miejscem na liście dla profesora. Jego zdaniem, Zybertowicz ma wiele zalet jako naukowca, ale nie wie czy są to zalety polityczne.

- Obawiam się casusu Migalskiego - mówił prezes PiS.

Chodzi o eurodeputowanego, który dostał się do europarlamentu z listy Prawa i Sprawiedliwości, a rok później został wykluczony z delegacji PiS po krytycznym liście do Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Prezes PiS czuje się zaskoczony deklaracjami Zybertowicza, jednak nie żałuje, że wystawił go na listę. - Niczego nie żałuję, tym bardziej, że to już się stało - mówił dziś. Dodał też, że sama krytyka nie stanowi dla niego problemu, bo nie jest "z cukru ani z porcelany". Ubolewa natomiast, że profesor wygłosił ją pod koniec kampanii wyborczej.

W Bydgoszczy, na dwa dni przed końcem kampanii, prezes PiS chwalił tamtejsze zakłady kolejowe PESA. Jego zdaniem, to one powinny dostarczać na nasze tory szybkie pociągi, a nie koncern Alstom, produkujący składy Pendolino.

CZYTAJ WIĘCEJ: PiS ucieka przed PO. Najnowszy SONDAŻ przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. >>>