To była rutynowa kontrola. Policyjny patrol zatrzymał niedaleko Góry Kalwarii samochód. Przy czterech młodych ludziach znaleziono 1,56 grama marihuany. Kierowcy, którym był 21-letni syn Andrzeja Halickiego z PO, teraz grozi sprawa w sądzie. Prowadzimy postępowanie przeciwko tej osobie. Postawiliśmy mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczący posiadania narkotyków, natomiast drugi jego udzielania innej osobie. Oba te czyny są zagrożone karą do trzech lat więzienia - mówi "Rzeczpospolitej" Jolanta Wrońska z prokuratury Warszawa Piaseczno.
Syn posła spędził w policyjnym areszcie dobę, potem został wypuszczony, prokuratura nie zdecydowała się też wobec niego zastosować środków zapobiegawczych. Jak twierdzi "Rzeczpospolita" mężczyzna chce dobrowolnie poddać się karze.
Andrzej Halicki potwierdził zatrzymanie syna. Wiem o zatrzymaniu, ale nic mi nie wiadomo o zarzutach - stwierdził. Nie wierzy jednak w historię o narkotykach. Nic przy nim nie znaleziono - mówi. Radzi też dziennikarzom gazety, by zajęli się poważnymi sprawami.