Jeden z zarzutów Kopacz dotyczył zbyt małej dynamiki pracy i braku pomysłów.
Reklama
Przedstawiciele PO nie ukrywają zaskoczenia decyzją premier, a to tym bardziej, że za rządów Donalda Tuska premier praktycznie nie włączał się w działania sztabu.
- Kopacz ma inny pomysł. Od samego początku chce być jak najbardziej zaangażowana w kampanię - mówi rp.pl jeden ze współpracowników. Inny dodaje: - Premier oświadczyła, że za wyniki w poszczególnych regionach odpowiadają wojewódzcy szefowie PO. I zapowiedziała, że po wyborach będzie ich z tego rozliczać.
Skład sztabu nie jest jawny - nieoficjalnie wiadomo jednak, że tworzą go Robert Tyszkiewicz, Michał Kamiński, Witold Bereś i Konrad Niklewicz.
Komentarze (90)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTen striptizer, Jaroszewski, moze i zrezygnuje z wyborów, ale zapewne nie zrezygnuje z wystepów dla prezesa PiS-u !...Prezes Kaczynski
bedzie ogladal jego wystepy , prywatnie...PiS zaplaci !
.PiS zaplaci !.. naszymi, podatników pieniedzmi. Szlag by to trafil.
Chyba jednak zagłosuję na PO bo premiera Kupacz obiecała każdemu urlop do końca życia i 1.000 zł miesięcznie (netto) czyli o polowę więcej niż PiS.
To przy mojich 4 bahorach daje już 4 tysiące.
Ile win można za to kupić, aż dech zapiera!!
Choć brzmi to niezwykle sensacyjnie i żałośnie jednocześnie, wszystko wskazuje na to, że list części rodzin do głowy państwa ws. postawienia w Warszawie pomnika poświęconego ofiarom katastrofy z 10/04 powstał w… kancelarii prezydenta.
Cóż to oznacza? Taniec na trumnach? Wykorzystywanie rodzin ofiar tragedii smoleńskiej do zbijania politycznego kapitału? Niestety tak to wygląda. W roli głównej występują Bronisław Komorowski i jego otoczenie.
Zaalarmowały mnie w tej sprawie rodziny, które od 4,5 roku domagają się prawdy o katastrofie smoleńskiej, a których dotychczasowe wołanie o upamiętnienie ich bliskich było ignorowane bądź wręcz wyszydzane. To ich oskarżano o upolitycznianie tragedii, o dzielenie Polaków i środowiska rodzin. Teraz mają się cieszyć, bo pan prezydent łaskawie zgadza się na pomnik. Nawet Hanna Gronkiewicz-Waltz podziela jego zdanie, choć do tej pory robiła wszystko, by budowę monumentu uniemożliwić.
Gdyby jednak chodziło wyłącznie o zmianę nastawienia polityków, można byłoby mówić o radości z opamiętania się przedstawicieli „elit”. Niestety, mamy do czynienia z cyniczną grą, nastawioną na sukces w zbliżających się wyborach (prezydenckich i tych wcześniejszych - samorządowych).
Najwyraźniej list rodzin jest pomysłem, który narodził się w kręgu Bronisława Komorowskiego. Tam też dokument został napisany. Następnie poprzez część rodzin rozesłany do większej ich liczby, by wreszcie z pompą ogłosić, że oto głowa państwa życzliwie odpowiada na apel bliskich ofiar.
Skąd takie zaskakujące wnioski? Wśród rodzin, do których list trafił, zanim jego istnienie stało się wiedzą publiczną, znalazły się na tyle zaskoczone sprawą, że bacznie przyjrzały się dokumentowi.
Co z tego wynikło? Po kolei. 5 października Ewa Komorowska, wdowa po wiceministrze obrony narodowej, rozesłała list do 21 osób pisząc
w związku z inicjatywą, która pojawiła się ostatnio pośród części rodzin w związku ze zbliżającą się piątą rocznicą tragedii smoleńskiej i potrzebą jej godnego upamiętnienia. Inicjatywa dotyczy budowy pomnika ofiar katastrofy. Ponieważ sama gorąco popieram tę ideę, przyjęłam zaproszenie do udziału w tym projekcie.
Kto jest autorem „projektu”? Od kogo wyszła inicjatywa? Dokładnie nie wiadomo. Załącznik w e-mailu zawierał „List pomnikowy” do prezydenta. Sprawa nie budziłaby wątpliwości, gdyby nie szczegóły techniczne dotyczące dokumentu. Po ściągnięciu pliku na dysk i otworzeniu karty jego właściwości, w zakładce „Szczegóły” znajduje się dział „Pochodzenie”. Tam w rubryce „Firma” odnajdujemy zapis: „Kancelaria Prezydenta RP”.
Cóż to oznacza? Że autor pliku (to prawdopodobnie szeregowy urzędnik niskiego szczebla, który wykonał jedynie polecenie przepisania listu – dlatego jego nazwisko na poniższym zrzucie ekranu zakreśliłem) nie ma w zwyczaju usuwać właściwości i informacji osobistych o tworzonych przez siebie dokumentach. Nie robiąc tego, zostawia ślad w postaci miejsca utworzenia dokumentu. A ten jest jednoznaczny – pismo sporządzono w kancelarii Bronisława Komorowskiego.
Dalsze losy listu znamy. W świat poszła wiadomość, że rodziny napisały apel, a prezydent serdecznie się do niego odniósł. Podały ją wszystkie media. Wieść o empatii pierwszego obywatela rozlała się na cały kraj. Któż w wielkich mediach będzie zwracał uwagę na tę radykalną zmianę tonu, gdy cały obóz władzy okazuje się wypełniony zwolennikami budowy pomnika? Na czele z ludźmi, z kręgu których inicjatywa wypłynęła…
W niedzielę Tomasz Nałęcz w Radiu Zet powiedział:
Wiązanie tego listu, tych rodzin z polityką jest zupełnie bez sensu. Podejrzewać te kilkadziesiąt osób, że one zaczynają kampanię prezydencką Bronisława Komorowskiego, już nie mówię o samym Bronisławie Komorowskim, to jest naprawdę absurd.
Jeśli być ścisłym, to faktycznie nie te rodziny kampanię rozpoczynają, a sam pan prezydent oraz jego giermkowie, a wśród nich Nałęcz.
Komorowski we wczorajszym wywiadzie w TVP Info również mógł sobie poopowiadać o liście. Warto uważnie prześledzić jego słowa (spisane uważnie, z zachowaniem stylu pana prezydenta). Są znamienne.
To jest bardzo ważny list, dlatego że podpisany jest przez rodziny, które albo stoją z boku różnych podziałów politycznych, albo są z gdzieś tam z różnych nurtów politycznych – i PiS-owskiego i lewicowego i centrowego i PSL-owskiego.
Wniosek? Listy pisane przez rodziny jednego nurtu nadają się tylko do kosza. Są więc rodziny lepsze i gorsze – mówi pół-wprost „łączący” Polaków pan prezydent. I dalej:
Ten list jednocześnie nie stawia żadnych warunków ani co do miejsca, lokalizacji, ani co do czasu nawet, tylko ogólnie mówi o pewnej potrzebie. Według mnie ten list jest ważny. Ja na pewno z całą życzliwością się zaangażuję w samą ideę podejścia do budowy pomnika, który by upamiętniał wszystkie 96 ofiar katastrofy smoleńskiej, z uwzględnieniem, że byli to ludzie o wrażliwości prawicowej, lewicowej, centrowej, w ogóle bez wrażliwości politycznej, z różnych bardzo parafii polskich czy rodzin polskich. To jest bardzo ważne.
Jak pan prezydent chce na pomniku zaznaczyć hołd dla ludzi o różnych wrażliwościach, a zwłaszcza bez wrażliwości (kogo miał na myśli?!) – niestety nie dowiedzieliśmy się. Zaskakująca była niewiara Komorowskiego we własne możliwości.
Ja nie obiecuję, że to zrobię, ale chcę spróbować. Bo to może być bardzo trudne. Jaki ma sens pomnik? Wtedy, kiedy on by ludzi łączył, a nie dzielił, a wiemy, że przez te cztery lata sprawa katastrofy smoleńskiej i upamiętnienia często była elementem dzielenia opinii publicznej. Być może po tych 4-5 latach nastąpiły pewne zmiany takie, które by pozwoliły na spokojne podejście do tego problemu. Tak, by z tego był profit polski z tego tytułu wspólnotowego przeżycia jeszcze raz żałoby i pamięci, a nie podsycanie konfliktu politycznego.
Tu już zrobiło się po prezydencku, czyli mało zrozumiale… Wiemy jednak, że wszystkie pomniki, które dzielą, nie powinny w Polsce stać. To już jakiś wyznacznik, co robić z monumentami oddającymi cześć sowieckim najeźdźcom. Na koniec znów autorzy listu spijający słowa z prezydenckich ust mogli się poczuć dowartościowani:
Pomyślałem sobie, że ten list jest znakomitą okazją, żeby próbować te podziały trochę zmniejszyć ich znaczenie, odbudować wspólnotę, także tą wspólnotę żałoby, która byłą wtedy głęboko przeżywana. Nie deklaruję, że to się da zrobić teraz szybko itd. Nie widzę żadnej możliwości i potrzeby wiązania tego z kalendarzem politycznym, będą kolejne wybory, ale spróbuję uruchomić ten proces w porozumieniu przede wszystkim z tymi rodzinami, które do mnie napisały ten list oczywiście z władzami miasta stołecznego Warszawy także, bo to jest gospodarz miejsca.
Ciekawie wyglądała ta przemowa oglądana na żywo: sprawa ledwie wywołana (prowadzący rozmowę właściwie nie zadał pytania, tylko podsunął temat), trzy minuty prezydenckich słów bez przerywania, wyuczone formułki, wyklepane zapewnienie o braku związku z kalendarzem politycznym, kilkukrotne podkreślenie, że inicjatywa jest z zewnątrz, ulubiony komunał o łączeniu w miejsce dzielenia, smuga odpowiedzialności za konflikty wokół Smoleńska oddalona od siebie. Ktoś to naprawdę nieźle wyreżyserował.
Dodatkowym smaczkiem w całej sprawie jest fakt, że w liście do części rodzin Ewa Komorowska pisze, że kancelaria prezydenta została już poinformowana o prośbie i jest wstępna zgoda na spotkanie z prezydentem „w trzeciej dekadzie października”. Tomasz Nałęcz mówił o aktualnym tygodniu, a zatem nieco wcześniejszym terminie. Z naszych informacji wynika, że chodzi o 20 października. Zupełnie przypadkiem właśnie wtedy odbywać się będzie III Konferencja Smoleńska, na której niezależni naukowcy podsumują efekty kilkuletniej pracy i będą dowodzić fałszywości oficjalnych tez dotyczących przyczyn tragedii 10/04.
W sprawie Smoleńska przyzwyczailiśmy się do zachowań z najniższej półki, więc nic nie powinno już dziwić. Nawet jeśli pełniący obowiązki głowy państwa oczekując na przylot trumien z ofiarami katastrofy (w tym Szefa Sztabu Generalnego) świetnie się bawi i rechocze na płycie lotniska. Nie zaskakuje więc i diabelski plan wyprodukowania listu do samego siebie. Jest godzien najwyższej pogardy, ale zgodny z całą linią naszego bohatera od 10 kwietnia 2010 r.
Pomysł listu rozegrano znakomicie. Nie można inicjatywy skrytykować, bo wyszła teoretycznie od rodzin. Komorowski kreuje się na człowieka ponad podziałami, wzywa do jedności i odpowiada na postulaty nie tylko bliskich ofiar, ale i opozycji. Już nie jest tym, który pierwszy mówił o usunięciu krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Teraz robi pierwszy krok w kierunku ubiegania się o reelekcję jako prezydent absolutnie wszystkich Polaków, nawet „smoleńskich oszołomów”, zmienia więc skórę. W te same buty wskakuje Hanna Gronkiewicz-Waltz. Już nie mówi, że pomnik jest niepotrzebny, bo jeden (na Powązkach…) przecież stoi, nie zleca wśród warszawiaków zmanipulowanej ankiety. Zrobiła piruet na obcasie i kroczy dalej – po trzecią kadencję.
Przy okazji nikt nie będzie rozmawiał o tym, czego o tej katastrofie wciąż nie wiemy i jak bardzo wciąż jesteśmy okłamywani. Ciszej zrobi się o ponad setce profesorów równających z ziemią brednie wypisywane przez Millerów, Lasków, Anodiny i opowiadane przez wojskowych prokuratorów. Kamery nie będą śledzić pasjonujących, rzetelnych referatów naukowców – zasadzą się na wychodzącego z pałacu prezydenckiego Pawła Deresza, który podkreśli, jak to pan prezydent pięknie łączy Polaków, a nie jątrzy jak ci wszyscy chemicy, mechanicy, konstruktorzy samolotów, specjaliści od niszczonych konstrukcji, rozsiani po uniwersytetach Polski, USA, Kanady i Australii.
Choć to wszystko stare numery, to ręce same składają się do oklasków. Robota w białych rękawiczkach godna najlepszych fachowców od sterowania masami.
o czym ty pieprzysz 3 PO 3, jeżeli wolno spytać?
hastatrespasos2014-10-14 20:22
skąd się prostaczku urwałeś?
z tej samej dziury, z której wygrzebała się kopaczka?
Że człowiek, który na tym kłamstwie ogarniającym wszystkie aspekty życia i działalności braci Kaczyńskich zbudował ich pozycję – teraz tej pozycji może ich pozbawić ujawniając po prostu znaną sobie prawdę. I to, co nie przeszkadzało, gdy Michał Kamiński służył PiS – dramatycznie przeszkadza, przeraża PiS, gdy Michał Kamiński służy PO.
no , cóż ... , PiSuary taka majom - niestety .
Widac tylko zazdrosc,bezsilnosc i chamstwo,taki jest PiS.
Expose Kopacz: Posłanka PiS uderzyła w rząd. Przypomniała Smoleńsk. Prezes i partia zachwyceni --TY PODŁY, PRZEKLĘTY KACZORZE! TY PRZEKLĘTA OŚLICO ZALEWSKA! TYMI AWANTURNICZYMI SŁOWAMI ZBURZYLIŚCIE OBOJE NIECO WCZEŚNIEJSZE ZAPEWNIENIA HERSZTA SPISKU: ?Niech Tusk nie wierzy, że go nienawidzę". To wredne, bezczelne kłamstwo miało pokazać, że twórca Bezprawia i Niesprawiedliwości jest jakoby, ponoć, normalnym człowiekiem.
Ta małpa, oślica Zalewska śmie zarzucać pani Ewie Kopacz mataczenie w sprawie katastrofy w Smoleńsku! A kto, jak nie starszy bliźniak, od 10 kwietnia 2010 najbardziej łże i mataczy w tej sprawie?
KTO JAK NIE JARECZEK KACZKOPODOBNY SKAZAŁ SWEGO BRATA I 95 INNYCH LUDZI NA ŚMIERĆ, zmuszając bohaterską załogę Tutki 154 do lądowania na polu udającym lotnisko wojskowe, pomimo licznych ostrzeżeń, że nie było wtedy do tego warunków!
TAKIMI ŚWIŃSKIMI zarzutami wobec nowej pani premier oślica Zalewska popisała się, Z PEWNOŚCIĄ ZA WIEDZĄ I ZGODĄ, NA ROZKAZ SAMEGO DUCKCZYŃSKIEGO! Który nieco wcześniej witając się z D. Tuskiem zapewniał, że jakoby nie czuje do niego żadnej nienawiści! A potem bił brawa tej oślicy, której widocznie kazał wyciągnąć smoleńskie KRYMINALNE ZARZUTY wobec Tuska i p. Kopacz.
Oto cały kaczor, oto BEZPRAWIE I NIESPRAWIEDLIWOŚĆ w całej okazałości! TO TYM BARBARZYŃCOM, PRZESTĘPCOM, WARIATOM BRAKUJE PODSTAW MORALNYCH, POLITYCZNYCH I WSZELKICH INNYCH DO SPRAWOWANIA WŁADZY! DELEGALIZACJA NATYCHMIAST!!!
1) MA NAJLEPSZEGO PREMIERA OD 1989 roku, choc taka ona "niestoliczna" (tudziez ze "sztywna" prawa reka i w "niebieskich garsonkach")
2) Ze ze strachu przed ta "niestolicznoscia" nawet magdalenkowy "uklad" sie godzi ponad partyjnymi podzialami, i ze jeden Palikot - bo skandalista i wiele do stracenia nie ma - raczy sie z tego spiskowania wylamac i zachowac nie jak "elyta", ale czlowiek.
3) Ze program Kopacz jako pierwszy w waszej "dupokratycznej" historii kupy sie trzyma, bo - choc poki co szkicowy (a wiekszosc expose ma taki charakter), to jednak stawia wasza polityke z glowy na nogi, tj. W CENTRUM UWAGI STAWIA NIE RZAD KIJOWSKI ETC, ALE WLASNY NAROD I WLASNA GOSPODARKE, co temu narodowi ma sluzyc. Tabakiera dla nosa, Polacy! Gospodarka na potrzeby czlowieka, nie zas czlowiek dla potrzeb gospodarki (co sie tak Balcerowiczowi nie podoba).
4) I ZE NAWET WEZWANIE DO USA O ZWIEKSZENIE GARNIZONOW JEST JEDYNIE ELEGANCKIM PRZTYCZKIEM W AMERYKANSKI NOS (tylko Polak nie wie, ze USA zmniejsza swe sily w Europie etc), grzeczna odmowa polskiego udzialu w "hamerykanskich" awanturach, prosba o to, o czym z gory wiadomo, ze ... Ameryka tego nie zrobi
Od dawna mam wrażenie, że ludzie głosujący na PO nie boją się PiS-u jako "partii antysystemowej", niedemokratycznej itd. W tym sensie retoryka SLD nigdy do tych ludzi nie trafi. Gdzieś w DNA zdecydowanej większości tego elektoratu zakodowana jest pamięć, że IV RP była (miała być) wspólnym projektem.
Oni się chyba boją, że PIS znowu "coś zrobi" Donkowi - jakiś kolejny "dziadek z Wehrmachtu", wypadający pluszak czy - nie daj Boże - Trybunał Stanu... Czy będą chcieli/umieli bać się o panią Ewę? To - wydaje mi się - najbardziej fundamentalne pytanie w polskiej polityce dzisiaj. Bez pozytywnej odpowiedzi na to pytanie, może wrócić dla PO "syndrom 2005". Czyli będą mieli pięknie wypadający w sondażach, imponująco duży i... skrajnie zdemobilizowany elektorat. Elektorat klęski. Elektorat, na którego "bat" umiał znaleźć jak na razie tylko Donald Tusk - i to na pewno trzeba mu oddać.
"Słyszeliście jakie jaja ! Komorowski i jego kancelaria napisali list do hrabiego Komorowskiego ..."
chrabiego na ruskiej budzie zapomniałeś dodać.
on taki hrabia jak kopaczka księżną.