Jarosław Kaczyński przyznaje w wywiadzie, że Andrzej Duda sprawdził się, bo był zaprzeczeniem Bronisława Komorowskiego, na zasadzie porównania stary-młody, bierny-dynamiczny. Kiedy dziennikarze "Gazety Polskiej" podpytują prezesa PiS, jakich jeszcze kandydatów brał pod uwagę, podrzucają trzy inne nazwiska: Grzegorz Bierecki (senator i szef SKOK-ów), Ryszard Czarnecki (europoseł) i prof. Andrzej Nowak (historyk).

Reklama

Były cztery osoby i były rozważania w ścisłych i szczelnych gronach - opowiada Kaczyński, nie potwierdzając początkowo żadnego z nazwisk. - Były też badania socjologiczne dotyczące oceny tych kandydatów. No i było moje, chociaż nie od razu prezentowane, przeświadczenie, że najlepiej by było, gdyby to był Andrzej Duda - dodaje. Ale w końcu przyznaje, że na giełdzie nazwisk pojawiło się nazwisko prof. Piotra Glińskiego, wcześniejszego "premiera technicznego" PiS.

Prof. Nowaka nikt nigdy nie brał poważnie pod uwagę. Z całym szacunkiem i sympatią, uważam prof. Nowaka za jednego z najwybitniejszych polskich intelektualistów, ale ani przez chwilę i w żadnym razie nie był brany pod uwagę jako kandydat na prezydenta - zdradza Kaczyński. - A prof. Gliński był i wypadł tak samo dobrze jak Andrzej Duda. Trudno było jednak przeciwstawić pana profesora Komorowskiemu jako symbol zmiany pokoleniowej.

Zdaniem prezesa PiS, przed nowym prezydentem stoi niełatwe zadanie. Na pytanie dziennikarzy "Gazety Polskiej", czy "uda się tym razem zneutralizować przemysł pogardy", Jarosław Kaczyński odpowiada:

Jest gorzej. Bo wobec Leszka stosowano niestety - i to od pierwszej chwili, bo już w noc powyborczą powstały dwie szkalujące go strony internetowe - przemoc medialną. Tu jeszcze takiej akcji nie ma. Stosują natomiast inne metody, które mają ograniczyć możliwości działania nowego prezydenta, a które wtedy były niemożliwe. Forsują ustawy, które mają uniemożliwić jakiekolwiek działania głowie państwa. Ustawa o nominacjach do Trybunału Konstytucyjnego jest tego najlepszym przykładem. (...) Szykują trybunał jednolity politycznie i nastawiony negatywnie wobec prezydenta. Ma po prostu blokować każdą zmianę legislacyjną niewygodną dla PO. To próba ubezwłasnowolnienia przyszłej większości w sejmie i samego prezydenta.