Nie chciałabym być osobą, której główka gdzieś na jakimś płocie na przykład w Brukseli przy nieruchomości pana Donalda jest zatknięta - przyznała Krystyna Pawłowicz, pytana przez Superstację o komentarz w sprawie przyjmowania uchodźców. Jak stwierdziła, Jarosław Kaczyński w swoim mocnym sejmowym wystąpieniu w sprawie uchodźców dobrze zaakcentował wszystkie problemy.
Ja się czuję zagrożona i uważam, że prezes Kaczyński bardzo dobrze ujął obawy. Nie tylko moje. Łatwo jest powiedzieć osobie, która nie wie, czy pani Kopacz walczy o jakieś stanowisko w Unii Europejskiej. Jeśli pan Tusk ją na sekretarkę tam zabierze, to może się czuć niezagrożona - skomentowała posłanka PiS odmienną opinię Platformy Obywatelskiej w sprawie nielegalnych imigrantów.
Prawo i Sprawiedliwość nie zgadza się na przyjmowanie do Polski uchodźców zgodnie z podziałem narzuconym przez Komisję Europejską. Według Brukseli, Polska powinna udzielić schronienia dodatkowo ponad 9 tys. uchodźców.
Posłanka PiS przyznaje, że ma nieprzyjemne doświadczenia z imigrantami z krajów Bliskiego Wschodu. Zwłaszcza w Londynie i Izraelu.
Nieprzyjemnie Palestyńczycy się zachowywali. Oczywiście nie wszyscy. Jakoś zaczepiali, dzieci podchodziły, pociągały, szczypały. Nie było to przyjemne - stwierdziła Pawłowicz w rozmowie z Superstacją. Jak dodała, w 1975 roku w stolicy Wielkiej Brytanii widziała też, jak pewien muzułmanin zrywa medalik z krzyżykiem z szyi jednej z kobiet i ucieka.