Gazeta powołując się na pogłoski, pisze w artykule pt. "Są taśmy z politykami PiS? Jeszcze nie rządzą, a już mają aferę", że polityków i dziennikarzy miano podsłuchiwać i nagrywać w warszawskiej restauracji Buffo, położonej w pobliżu Sejmu.
"Nie wiadomo w jakim celu ludzie z PiS i mediów mieliby być nagrywani. Jedna z wersji głosi, że stoi za tym ta sama ekipa, co za nagraniami u Sowy. Informacje o nagrywaniu w Buffo docierały do służb już po wybuchu pierwszej afery taśmowej. Inna teoria głosi, że to może być element intrygi wewnątrz PiS, która ma osłabić jedną z frakcji przed rozdziałem stanowisk w państwie", można przeczytać.
"Fakt" pisze także, że w odróżnieniu od tzw. afery taśmowej, za nagrania w Buffo mają stać osoby, które udawały gości lokalu, a podsłuch umieszczony był w solniczkach znajdujących się na stolikach.