Taśmy, do których dotarło "Do Rzeczy", pochodzą z restauracji Amber Room. Jak pisze tygodnik, z kontekstu rozmowy Jana Kulczyka z Pawłem Grasiem wynika, że odbyła się ona 17 kwietnia 2014. Poruszano w niej plany stworzenia wielkiego koncernu energetycznego, jak też prywatyzację spółki Ciech. Pismo zdecydowało się jednak opublikować fragment, dotyczący "Faktu".
Jeszcze ważne, żeby te media kurde, jakoś doceniały to, co się dzieje - mówi Paweł Graś - ujawnia prawicowy tygodnik. No więc z "Faktem" kłopot, to jest... "Fakt" należy do Springera? Tak? - pyta Jan Kulczyk. Chce też dowiedzieć się, czy Merkelowa nic tam nie może?. Minister z Kancelarii Premiera odpowiada, że myśmy gadali z nimi. I tak i siak. Oni z jednej strony mówią, ci Niemcy, że oni patrzą wyłącznie biznesowo i że się nie wtrącają, nie wpływają i tak dalej. Taka kurde gazeta, która zajmuje się wyłącznie hejtem i nieustannym atakowaniem rządu i premiera, to jest kurde mać obłęd
Jan Kulczyk sugeruje więc, jak pisze "Do Rzeczy", że spotka się z wdową po właścicielu niemieckiego koncernu medialnego - Axel Springer. Ja spróbuję... To nie jest sprawa pilna, szybko ja nie jestem w stanie, ale spróbuję się, wiesz, tak z nią zaprzyjaźnić, ona nawet taka stara, brzydka baba, żeby jeszcze była... to jest przyjemność zjedzenia kolacji, a tak wiesz to... Wiesz, ja spróbuję - obiecuje.
Paweł Graś mówi wtedy, że nie podoba mu się, by media z niemieckim kapitałem atakowały rząd. To jest gazeta niemiecka bądź co bądź. Tu pojadę Kaczyńskim trochę - ale, żeby była tak zaangażowana w atakowanie rządu. To jest aż nieprzyzwoite - twierdzi. To jest psychologiczna mentalność. PiS-iorem jest naczelny. To na pewno. Naczelny "Faktu" - Jankowski. To jest, ja z nim gadałem parę razy. To jest raz, to jest jeden powód taki, wiesz... mega, na tym poziomie najwyższym. On po prostu ma takie przekonanie i generalnie jest po ich stronie. Po drugie, oczywiście, gazeta musi atakować rząd, bo taka jest jej rola, bo inaczej by się nam w głowie poprzewracało, gdyby nas nie atakowano - mówi. Twierdzi też, że ataki Donalda Tuska i jego rodzinę bolą. To jest takie pastwienie się, k... - mówi. Dlatego też Jan Kulczyk raz jeszcze obiecuje, że porozmawia z wdową po właścicielu.
"Do Rzeczy" przypomina, że sześć tygodni po tej rozmowie zmienia się redaktor naczelny "Faktu". Grzegorza Jankowskiego zastąpił wówczas Robert Feluś, który na stanowisku pozostaje do dziś.
Doniesieniom tygodnika zaprzecza wydawca "Faktu" Ringier Axel Springer Polska. - Nie wchodzimy w dyskusję na temat spiskowej teorii zaprezentowanej w publikacji w tygodniku "Do Rzeczy", która jest całkowicie absurdalna. Twierdzenie, że były naciski polityków w sprawach dotyczących członków czy szefów redakcji, jest nieprawdą – powiedziała portalowi wirtualnemedia.pl Agnieszka Odachowska, dyrektor komunikacji korporacyjnej w Grupie Onet-RAS Polska.
Warzecha: Sądziłem, że na Jankowskiego wywierano presję
Do treści nagrań odniósł się Łukasz Warzecha, który przez 10 lat pisał w "Fakcie" m.in. felietony. Z tytułem pożegnał się wkrótce po Jankowskim.
Wiedziałem, że sprawy mają się coraz gorzej już wiele miesięcy wcześniej. Mogłem odczuć, że moje teksty i w ogóle obecność opinii uwierają kogoś w wydawnictwie. Sądziłem, że na Grzegorza Jankowskiego jest wywierana presja także w mojej sprawie. On sam tego nigdy nie potwierdził, ale nasza ostatnia rozmowa w redakcji, w wyniku której pożegnałem się z tytułem, gdzie przepracowałem 10 lat, utwierdziła mnie w tym przekonaniu - napisał na swoim profilu na Facebooku, a jego wpis cytują wirtualnemedia.pl.
Warzecha dodał, że w jego przekonaniu za czasów Grzegorza Jankowskiego "Fakt" był gazetą niezależną. Swe stanowisko publicysta powtórzył w radiowej Jedynce. - "Fakt" był zadrą wiadomo gdzie dla wszystkich rządzących. To przez długi czas była jego linia: przede wszystkim walimy we władzę. W tym był bardzo dobrą i uczciwą gazetą, mówię to bez żadnej ironii - powiedział Warzecha.