Prezydent, mówiąc o "obywatelach pierwszej kategorii", miał na myśli wszystkich Polaków - przekonywał Paweł Mucha w Radiu ZET.
Doradca prezydenta był także pytany o inne słowa z Otwocka, gdzie odnosząc się manifestacji KOD-u i opozycji, prezydent użył sformułowania "ojczyznę dojną racz nam wrócić panie".
Paweł Mucha nie odpowiedział pytanie wprost i unikając odniesienia do parodiowania pieśni niepodległościowych przez Andrzeja Dudę doszedł do stwierdzenia, że chodzi o to, że nadszedł czas zmiany.
Ta zmiana jest rozumiana także w ten sposób, że ten wzorzec zachowań, że Polska jest materią do szarpania, że w Polsce będzie kwitła korupcja, to wzorzec, który odchodzi i którego nie popieramy. Prezydent odniósł się do określeń z publicystki, z życia publicznego - mówił mecenas.
Pierwszy raz usłyszałam "ojczyznę dojną racz nam wrócić panie". Tak się mówiło? Słyszał pan tę trawestację? Skąd to prezydent zacytował? - pytała Monika Olejnik.
Ja to znam z samorządu, z poprzedniej kadencji. Prezydent powoływał się na głosy w dyskusji, tak się kuluarowo mówi. To była przenośnia, metafora - tłumaczył doradca.
Wypowiedź prezydenta została bardzo ostro oceniona przez przedstawicieli opozycji.
Te słowa były poniżej krytyki - stwierdziła Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.
Prezydent mówił jak prezydent PiS, a nie wszystkich Polaków. Wy w Pałacu Prezydenckim mówicie o ojczyźnie dojnej? Rzeczywiście, doicie Polskę. Nawet koniom nie przepuszczacie i stadninom. To jest rzeczywiście przekaz z Pałacu Prezydenckiego - dodał Sławomir Neuman z PO.