W poniedziałek w TVN24 Ujazdowski mówił, że za obecną sytuację odpowiedzialna jest "koalicja rządząca i kierownictwo PiS" oraz że nie wyobraża sobie "swojej obecności w PiS, jeśli będzie podtrzymana linia eskalowania konfliktu" i linia sprzeczna ze zobowiązaniami PiS wobec obywateli złożonymi w 2015 r.

Reklama

- To jest nie pierwsza taka wypowiedź pana europosła Ujazdowskiego. Trochę mnie to dziwi, bo powinien się zdecydować, po której stronie stoi - powiedziała Witek we wtorek w TVP1. Jak dodała, jeżeli Ujazdowski w dalszym ciągu uważa się za członka PiS, to wydaje jej się, że "powinien jednak rozumieć co robi PiS".

PiS - podkreśliła - jest partią, która doszła do władzy w wyniku demokratycznych wyborów. - Demokracja pozwala na to, żeby partia, która wybory wygrała mogła realnie rządzić - powiedziała Witek.

- Tymczasem wszystko, co chce realizować PiS, czyli ten program, do którego się zobowiązaliśmy wobec wyborców, nagle przez PO i przez Nowoczesną jest kwestionowany - dodała.

- Wiem, że są różne głosy, pewnie wszyscy się różnimy, każdy z nas jest zupełnie innym człowiekiem, ale kiedy się pełni ważne funkcje, to rozumiem, że rozumie się także program i linię ideową partii, którą się reprezentuje. W związku z tym mam nadzieję, że pan europoseł Ujazdowski jakąś decyzję podjął, skoro w taki sposób się wypowiada - podkreśliła.

Pytana, czy myśli o możliwości wykluczenia go z PiS, powiedziała, że nie o tym myśli.

We wtorek w RMF Ujazdowski mówił, że nie krył tego, iż będzie musiał podjąć decyzję i to w najbliższym czasie. - Ale nie chciałem jej podejmować w tej sytuacji, bo dziś powinniśmy pracować na rzecz przezwyciężenia tego konfliktu i nie chcę swoją sprawą zajmować opinii publicznej - powiedział.

- Nie będę zwlekał z decyzją długo, ale chcę ją podjąć w momencie spokojnym, a nie w chwili, kiedy rozstrzygają się kwestie znacznie poważniejsze - mówił. Na pytanie, czy złoży mandat europosła odpowiedział, że absolutnie nie. - Jestem wierny przesłaniu wyborczemu PiS z 2015 roku - oświadczył.

W piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę po wykluczeniu z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posła PO Michała Szczerby; wówczas została ogłoszona przerwa. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka Sejmu w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. Niektórzy z posłów opozycji weszli do Sali Kolumnowej, ale nie brali udziału w głosowaniach, twierdzili że nie było w nich kworum i że były one nielegalne. Przed Sejmem w piątek wieczorem zebrała się manifestacja zorganizowana przez KOD. Posłowie opozycji pozostają od piątku w sali obrad Sejmu.

Reklama