Pytany w TVP1 o to, że opozycja uważa, że grudniowe, 33. posiedzenie nie zostało zakończone, tylko przerwane, i które w związku z tym posiedzenie będzie miało miejsce w środę, szef PiS odpowiedział: "oczywiście 34, bo 33 się zakończyło".
- Mogę tylko mówić o tym wszystkim z bólem, ale zawsze jest tak, że w polityce zdarza się, iż ludzie, politycy właśnie, zmieniają zdanie. Liczę na to, że ta zmiana zdania nastąpi, że argumenty będą traktowane poważnie - mówił Kaczyński.
Jak podkreślił, można się nie zgadzać z wynikiem wyborów, ale trzeba go honorować i to jest podstawowa zasada demokracji. - Tak jak i podstawową zasadą demokracji jest to, że decyduje większość sejmowa, i mniejszość nie ma prawa żadną metodą, a w szczególności metodą, która jest związana z łamaniem wszelkiego rodzaju regulacji prawnych, doprowadzać do tego, że Sejm nie może funkcjonować - powiedział szef PiS.
Podkreślił, że "marszałek ma nie tylko prawo, ale obowiązek doprowadzić do tego, żeby Sejm funkcjonował normalnie".- Jutro zaczyna się 34. posiedzenie Sejmu i jestem zupełnie przekonany, że pana marszałek Kuchciński właśnie w ten sposób rozpocznie obrady - powiedział szef PiS.
Zaznaczył, że według jego rozeznania, 16 grudnia wszystko było w porządku. - Według mojego rozeznania, a czytałem przynajmniej 10 różnych opinii na ten temat, i to bardzo znaczących prawników, wszystko było w porządku. Nawet moja znajomość prawa konstytucyjnego i praktyki Sejmu, nie pozostawia żadnych wątpliwości, że wszystko było w porządku, że Sejm mógł obradować, w tej sytuacji, która powstała 16 grudnia, w Sali Kolumnowej - powiedział szef PiS.
Zapytany został skąd obecne "usztywnienie" stanowiska szefa PO Grzegorza Schetyny, który - jak powiedziała dziennikarka - jako pierwszy z liderów opozycji był wcześniej za tym, żeby nie eskalować sytuacji. Kaczyński odparł, że nie jest "schetynologiem, ani nawet jakimś specjalistą od PO, czy w ogóle opozycji".
- Ale jestem politykiem i mogę powiedzieć, że takim rozwiązaniem, odpowiedzią najbardziej prawdopodobną jest to, że dochodzi do bardzo ostrych walk zarówno między oboma partiami, jak i wewnątrz tych partii, że to właśnie prowadzi do tego bałaganu, zmian decyzji i do takiej konkurencji w ekstremizmie, w odrzucanie wszelkich reguł. To jest bardzo niedobre zjawisko, też znane z polskiej historii - powiedział szef PiS.