Ministerstwo (MR) postanowiło pójść na rękę samorządom domagającym się zwiększenia ich swobody w zakresie kształtowania stawek za parkowanie. W przygotowanym przez MR projekcie nowelizacji o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) zawarto regulacje, zgodnie z którymi miasta powyżej 200 tys. mieszkańców będą mogły wyznaczać dodatkowe strefy płatne w ścisłych centrach i ustalać tam nawet trzykrotność obecnej stawki.
To oznacza, że godzina postoju wynosiłaby tam 9 zł za pierwszą godzinę. Ale to nie wszystko. Ustawa o drogach publicznych przewiduje, że stawki za drugą i trzecią godzinę wzrastają - najpierw do maksymalnie 3,60 zł, potem do 4,30 zł. Dopiero od czwartej godziny stawki wracają do poziomu 3 zł.
Czy podobna progresja będzie obowiązywać w przypadku stref, gdzie na "dzień dobry" trzeba będzie zapłacić 9 zł? Wygląda na to, że tak. - Zgodnie z obecną propozycją legislacyjną za pierwszą godzinę przewidziane jest maksymalnie 9 zł, potem zmiana stawki na trzecią i czwartą godzinę, a więc rozwiązanie analogicznie do dzisiejszych - potwierdza Paweł Szaciłło, dyrektor departamentu PPP w Ministerstwie Rozwoju.
I tak za pierwszą godziną w "ekskluzywnej" strefie kierowcy w dużych miastach zapłaciliby 9 zł, potem prawie 11 zł, a następnie niemal 13 zł; za czwartą i kolejną godzinę - z powrotem po 9 zł.
Nie jest wykluczone jednak, że powyższe rozwiązania zostaną zmienione. Jak usłyszeliśmy w MR, wciąż trwają konsultacje. Wiele wskazuje na to, że ministerstwo jeszcze zmieni podejście.
Chodzi o to, by nie określać maksymalnych stawek za parking kwotowo. - Po pierwsze za ileś lat znów staniemy przed problemem, by zmienić stawkę. Ta obecna nie była zmieniana od 14 lat i dziś rodzi to problemy. Po drugie, zawsze będzie podważane, dlaczego taka, a nie inna kwota została zaproponowana - argumentuje nasz rozmówca z resortu rozwoju.
Jaka jest więc alternatywa? - Jestem zwolennikiem wprowadzenia algorytmu - deklaruje wiceminister rozwoju Witold Słowik, pytany przez nas o to, czy skłania się ku kwotowemu określeniu stawek, czy ku algorytmowi.
W grę może wchodzić wypracowanie wzoru matematycznego, na podstawie którego byłaby w kolejnych latach obliczana maksymalna stawka za parking. Gdyby np. była ona w jakimś stopniu powiązana z poziomem średniego wynagrodzenia, wówczas taki mechanizm gwarantowałby np. coroczną waloryzację stawek. Innymi słowy: im więcej Polacy będą mieli w portfelach, tym więcej zapłacą za parkowanie w ścisłych centrach dużych miast.
W ramach prowadzonych konsultacji Ministerstwo Rozwoju ma rozważyć jeszcze jedną propozycję. Zgodnie z nią część kwoty pobieranej za parking w strefie "ekskluzywnej" miałaby być obowiązkowo przeznaczana przez samorząd na inwestycje typu: parkingi czy ścieżki rowerowe. Chodzi o to, by władze lokalne nie zaczęły traktować możliwości podwyżek jako jednej z metod na podreperowanie swoich budżetów. Nie wiadomo jednak, czy takie rozwiązanie będzie prawnie możliwe.
Jak zastrzega wiceminister Witold Słowik, konsultacje wciąż trwają i żadne wiążące decyzje jeszcze nie zapadły. Jedno jest pewne - zmiany w stawkach parkingowych będą miały miejsce. Kwestia tylko, w jaki sposób i w jakim zakresie zostaną wdrożone. - Jeśli chcemy walczyć ze smogiem, musimy ograniczać ruch w ścisłych centrach dużych miast. Chcemy też promować transport publiczny, który jest zdecydowanie bardziej proekologiczny - kwituje wiceminister.