To sytuacja bez precedensu, że prezydent odmawia wszystkich nominacji ministrowi obrony. Dzieje się to na kilka dni przed Świętem Wojska Polskiego, gdzie tradycją od zawsze były nominacje. Mamy konfrontacyjną odpowiedź MON, więc nie mam wątpliwości co do tego, że jest to wojna między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony, o ogromnych konsekwencjach i politycznych i też dla wojska - ocenił Siemoniak w środę w TVN24.
Zdaniem polityka PO ta sytuacja powoduje, że "nasi nieprzyjaciele zacierają ręce, bo taki konflikt na szczycie armii, tu gdzie jest dowodzenie i kierowanie, to jest dla nich ogromna gratka, a sojusznicy bardzo się martwią".
Według Siemoniaka politycznym rozwiązaniem tego konfliktu jest odejście szefa MON Antoniego Macierewicza. Jego zdaniem ciągnący się spór między prezydentem Andrzejem Dudą, a Macierewiczem "wyniszczy całą politykę bezpieczeństwa, a dla wojska będzie po prostu nie do przyjęcia".
Polityk Platformy, zwrócił uwagę, że konflikt między prezydentem a ministrem obrony trwa już od jakiegoś czasu, a Macierewicz jest "ogromnym balastem" dla obozu rządzącego.
Mam nadzieję, że ten ruch prezydenta Dudy, to jest takie wielkie "stop" dla Macierewicza i sądzę, że nie tylko chodzi o te nominacje, ale to jest całe półtora roku złej współpracy. Brak odpowiedzi na listy, lekceważenie zwierzchnika sił zbrojnych. Oceniam ruch prezydenta bardzo pozytywnie i liczę, że zacznie wykonywać rolę zwierzchnika sił zbrojnych i liczę też, nie jako polityk opozycji, ale jako obywatel odpowiedzialny za państwo, że Antoni Macierewicz po prostu odejdzie, że inny polityk PiS, nie brakuje w PiS umiarkowanych, rozsądnych polityków, obejmie to stanowisko, bo dłużej nie da się tego wytrzymać - powiedział.
Siemoniak przypomniał, że kiedy on był szefem MON, na początku czerwca, już po konsultacjach ze środowiskiem wojskowym, szedł do prezydenta Bronisława Komorowskiego i przedstawiał mu kandydatury generalskie i admiralskie. Prezydent miał oczywiście swoje opinie uważał, że najbardziej powinni być premiowani ludzie z linii (...). Ale to była merytoryczna rozmowa i byliśmy w stanie potem, po sprawdzeniu kandydatów, na dwa tygodnie przed 15 sierpnia ogłosić, kto będzie generałem, to było jak w cywilizowanym kraju - dodał.
We wtorek Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformowało, że prezydent podjął decyzję, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich w Siłach Zbrojnych RP. W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich - podkreślono w komunikacie Biura.
Ministerstwo obrony odpowiedziało, że przebudowa armii wymaga zmian kadrowych, a zmiany w systemie dowódczym były konsultowane z BBN.
Zapowiedziana przez ministra obrony Antoniego Macierewicza zmiana systemu kierowania i dowodzenia była przedmiotem rozmów prezydenta z ministrem obrony, szefem Sztabu Generalnego i najwyższymi dowódcami. Prezydent przedstawił swoje oczekiwania wobec systemu dowódczego w kwietniu na odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych.
Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia przyszłego połączonego dowództwa operacyjnego. Jak mówił szef BBN Paweł Soloch, BBN skłania się ku wydzieleniu do tej roli osobnej instytucji, zaś MON - ku strukturze w ramach SG WP.
Zmiany w obowiązującym od początku 2014 roku systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi to jeden z priorytetów obecnego kierownictwa MON. Modyfikację systemu dowódczego Macierewicz zapowiadał tuż po objęciu funkcji szefa MON jesienią 2015 r.
W obowiązującym od 2014 r. systemie powstały dwa główne dowództwa (generalne i operacyjne) w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny stał się ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia. Według Macierewicza powoduje to niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia.