Solidarność trwa nadal i ludzie, którzy wtedy, gdy powstawał związek zawodowy, "chcieli w nim być, są w nim do dziś". - Oni uważają, że (...) to realizacja testamentu osób, którzy nie doczekali wolnej Polski, zostali zamordowani, oddali życie za to, by żyć w wolnym kraju. Jak dodał, dla nich ważna jest codzienna ciężka praca i realizacja postulatów porozumień sierpniowych.

Reklama

Pytany o to, czy Solidarność, która powstawała w latach 80., musiała mieć jednego lidera, szef "S" powiedział, że związek tworzą ludzie, a nie jedna osoba. - I wtedy było tak samo. Wtedy wiele milionów osób zadecydowało, że mają dosyć, że chcą żyć w wolnej ojczyźnie, w której prawa pracownicze będą respektowane - to ich przestraszyli się komuniści - podkreślił.

- Do dzisiaj tak jest, że organizacją zakładową kieruje przewodniczący, ale to nie on podejmuje decyzje, tylko Komisja Krajowa lub prezydium komisji. Ja jestem tylko przewodniczącym Komisji Krajowej – powiedział.

- W 1980 roku, jako młody 18-letni chłopak wierzyłem, że ruch Solidarności, który został wtedy wyzwolony w Polakach, doprowadzi do tego, że będziemy żyć w wolnym i demokratycznym kraju. Ale teraz, po 37 latach wiem, że to, co się stało przy Okrągłym Stole, było dogadane, a pieczę nad tym mieli SB-cy, którzy wiedzieli (...) że oddają państwo, ale im nie ma prawa nic się stać – powiedział.

Duda pytany, co sądzi o tym, że "ktoś, kto figuruje jako TW" podpisywał porozumienia, powiedział, że powinni ocenić to historycy. - To są rzeczy podlegające dalszym badaniom - mówił. Jak dodał, do dziś jeszcze "nie wiemy, bo nikt tego nie policzył, ilu wśród tych 10 milionów ludzi, którzy szli w pochodach, było członkami PZPR, TW i esbekami". W jego opinii jednak, niezależnie od wyników badań, należy pamiętać, że wszystkie postulaty porozumień były niezmiernie ważne. - Jak słyszę z ust prezydenta Lecha Wałęsy, że porozumienia sierpniowe były straszkiem na komunistów i dziś jest to już relikt przeszłości, to się z tym nie zgadzam - powiedział.

Piotr Duda przypomniał też, że za czasów Platformy Obywatelskiej niejednokrotnie prosił Wałęsę o wsparcie, "aby wspólnie z Tuskiem porozmawiać o kwestiach emerytur lub podnoszeniu wieku emerytalnego", ale nie znalazł ze strony byłego prezydenta przychylności. Jak dodał, nie jest dla niego zrozumiałe, jak dziś "ludzie, którzy nie respektują założeń porozumień sierpniowych, chcą uroczyście obchodzić uroczystości upamiętniające rocznicę porozumień".

Reklama