Troje posłów PO: Marek Biernacki, Joanna Fabisiak i Jacek Tomczak zostało wykluczonych 11 stycznia przez zarząd PO z partii za złamanie dyscypliny podczas głosowań nad projektami ws. zmian w prawie aborcyjnym. Posłów, którzy nie wzięli udziału w tych głosowaniach, czekają kary klubowe. Według Joanny Muchy mogą to być kary finansowe lub pozbawienie funkcji w partii. Posłanka zaznaczyła, że każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie.
Biernacki, pytany czy otrzymał jakieś propozycje od Prawa i Sprawiedliwości odparł: Żadnych propozycji, oprócz publicznych wystąpień marszałka Karczewskiego, nie miałem. Jestem starym działaczem podziemnej Solidarności. Dla mnie ważne są wartości, które reprezentuje. Nie przechodzi się z partii opozycyjnej do partii rządzącej czy też innego ugrupowania - jest to kwestia nie tylko wartości, ale też smaku - tłumaczy b. poseł PO.
Zadeklarował ponadto, że do wyborów samorządowych pozostanie posłem niezależnym. Na razie koncentruję się na tym, co dzieje się w Platformie Obywatelskiej - dodaje. Biernacki zaznaczył też, że nie będzie się odwoływał od decyzji władz PO. Jak już, to oczekuję zmiany decyzji zarządu - podkreślił.
Jego zdaniem, decyzja o jego wykluczeniu z ugrupowania jest niezrozumiała. Nie rozumiem tej decyzji, tak radykalnego przejścia z centrum na lewą stronę sceny politycznej. Nie rozumiem tego. To dla nie bardzo dziwne. Tym bardziej, że PiS bardzo ładnie i zgrabnie wchodzi do centrum - powiedział poseł. Zapewnił ponadto, że dziś na pewno nie myśli o odejściu z polityki.