Jego zdaniem protesty w obronie sądownictwa to także "medialne show", a totalna opozycja chce eskalacji przemocy i dlatego podjudza.
- Nie mam wrażenia, że na protestach w obronie sądów poleje się krew, bo nikt tego nie chce. To są prowokacje ze strony totalnej opozycji. Chcą medialnego show jak wtedy z Frasyniukiem i kajdankami. Ci, którzy rozkręcają zadymy niech wyjadą do Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec i tam spróbują protestować w ten sposób. Byliby natychmiast aresztowani – mówił w Polskim Radiu 24 Tarczyński.
Jego zdaniem PiS nie krępuje głosu opozycji. - Piotr Misiło zachowywał się w Sejmie jak niesforny gówniarz. To nie przypominało posiedzenia parlamentu, nie można było do tego dopuścić. Co chwilę próbują przerwać pracę parlamentu. Ich interesuje tylko przerwa i obstrukcja - tłumaczył.
Dodał, że "opozycja bagażnikowa chce, aby policja nie reagowała na ich zadymy" - Nikt nie reagował jak strzelano do górników z gumowych kul czy jak Sikorski mówił o odgradzaniu się murem. PO rządzi przez 8 lat i mieli wszystko pod kontrolą. Milewski i Tuleja strzelali obcasami jak dzwonił ktoś z Platformy. Tę butę przypieczętował Donald Tusk, który mówił, że nie ma, z kim przegrać – powiedział.
Tarczyński wypowiedział się także na temat sondaży. Zdradził także, że "już na drugim posiedzeniu w 2015 roku grożono mu, że będzie siedział, a jeszcze niczego jako PiS nie przedstawili". - Nigdy się nimi nie sugerowaliśmy. Nie boję się też sukcesu opozycji w wyborach do europarlamentu. Nie boję się niczego. Boję się tylko wyborców i Jarosława Kaczyńskiego - zdradził.
Pytany o wniosek Andrzeja Dudy dotyczący referendum konstytucyjnego, powiedział, że PiS odrzucił go, bo termin zaproponowany przez prezydenta sprawiłby, że frekwencja byłaby niska. - Za co bylibyśmy krytykowani, jak swego czasu słusznie Komorowski, który chciał kupić wyborców Kukiza za 100 mln. Poza tym pytania powinny być konkretne – stwierdził.