Kaczmarek broni się przez atak
"Nie mogę się wypowiadać o sprawie, w której dostałem zarzuty. Dlatego będę się starał stawiać pewne pytania, by nikt nie zarzucił mi utrudniania śledztwa" - od takiego wyjaśnienia rozpoczął konferencję prasową Janusz Kaczmarek. Potem kolejno wyliczał tezy stawiane przez Zbigniewa Ziobrę i fakty, które - jego zdaniem - je obalają.
Podkreślił, że to nie on ujawnił informacje o akcji CBA w resorcie rolnictwa, skierowanej przeciwko Andrzejowi Lepperowi. "Nie jestem źródłem przecieku. A jeśli jestem, to jaki miałbym w tym interes? Niech ktoś udowodni mi związki z Samoobroną. Nie grywałem z Andrzejem Lepperem w koszykówkę, co mi się teraz zarzuca" - bronił się Kaczmarek. I zapewniał, że Leppera poznał dopiero, kiedy spotkał się z nim w rządzie. "Mieliśmy raptem kilka rozmów, które nie były więcej niż kilkuminutowe. Jaki jest więc mój motyw?" - pytał były szef MSWiA.
Kaczmarek o kłamstwach Ziobry, prezydent o kłamstwach Kaczmarka
"Pan minister Ziobro kłamie, kłamie po wielokroć" - grzmiał Kaczmarek. I wyliczał: 5 lipca mówił prezydentowi o akcji CBA i CBŚ w resorcie rolnictwa. Coś innego mówi Kancelaria Prezydenta. Prezydencki minister Maciej Łopiński przekonywał, że na spotkaniu 5 lipca prezydent nie rozmawiał z Kaczmarkiem o akcji CBA.
"Mowa była wyłącznie o sprawie pana Artura P., byłego doradcy pana prezydenta. Wiem to od rozmówców. Ta rozmowa trwała krócej niż dwie godziny. Nie sądzę, żeby trwała dłużej niż połowę tego czasu, o którym mówi pan Kaczmarek" - przekonywał Łopiński.
Słowo Ziobry kontra słowo Kaczmarka
Kaczmarek przekonywał, że Ziobro nie kazał mu uprzedzić pilnujących Leppera funkcjonariuszy BOR. "Takiej rozmowy nie było, bo to służby między sobą ustalają reakcję w takich sytuacjach" - tłumaczył Kaczmarek i przypominał zatrzymanie Artura Piłki, doradcy prezydenta, podejrzewanego o handel narkotykami. "Czy to była inna sytuacja?" - pytał.
Zaraz potem dodał, że nie ma śladu jego rozmowy z BOR na temat akcji CBA. "Nie znajdziecie państwo takiej rozmowy. Dlaczego więc nie wykonałem tej dyspozycji?" - pytał prowokacyjnie Kaczmarek.
Polityk wytykał także słabe punkty w wersji zdarzeń, prezentowanej przez prokuraturę. "Jeśli poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz posiadł informację o tym przecieku, to dlaczego kładzie się wieczorem spać i dopiero rano jest podenerwowany, i udaje się do Andrzeja Leppera? To wieczorem nie był podenerwowany, podenerwował się dopiero rano?" - wypytywał Kaczmarek.
Dziwił się także, dlaczego do prowadzenia tej sprawy prokuratorzy zostali oddelegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości. "To ewenement. Normalnie prokuratorów deleguje się do prokuratur, a nie do ministerstwa" - podkreślał.
Kaczmarek: Co wiem, powiem w sądzie
Kaczmarek tłumaczył też, dlaczego nie chciał składać wyjaśnień. "Ja w prokuraturze, która jest zarządzana przez pana Zbigniewa Ziobrę, na pewno wyjaśnień nie będę składał. Będę się tłumaczył przed sądem i przed komisją śledczą" - mówił. Przypomniał, że tak samo bronili się opozycjoniści w czasach PRL.
Janusz Kaczmarek starał się przekonać, że Zbigniew Ziobro ma tylko jeden cel - nie dopuścić do powołania komisji śledczych dotyczących przecieku o akcji CBA, a także na temat okoliczności śmierci Barbary Blidy. Sam zapowiedział, że w czasie procesu sądowego przedstawi własną prezentację multimedialną, która ma potwierdzić każde jego słowo.