Podczas sobotniej konwencji PiS w Jasionce pod Rzeszowem prezes partii Jarosław Kaczyński podkreślał, jak ważna jest rodzina. - Ale jeśli stawiamy na rodzinę, to musimy zwrócić uwagę na to, że mamy tutaj także wielki kłopot, wielką trudność, wielkie zagrożenie - tym zagrożeniem jest atak na rodzinę i to atak przeprowadzony w sposób najgorszy z możliwych, bo jest to w istocie atak na dzieci - mówił.
Kaczyński oceniał, że w niektórych miejscach w Polsce ma być zastosowana, a w niektórych miejscach już właściwie jest stosowana "pewna specyficzna socjotechnika". - Trudno to nazwać wychowaniem; to nie jest wychowanie, to jest właśnie socjotechnika, mająca zmienić człowieka. Co jest w jej centrum? Otóż w jej centrum jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci. To jest nie do uwierzenia; ja sam póki nie przeczytałem, nie mogłem w to uwierzyć, ale to ma się zacząć w okresie 0-4, czyli od urodzenia do czwartego roku życia - podkreślił prezes PiS.
Nawiązał w ten sposób do faktu, że w połowie lutego prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał dokument "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+" – tzw. deklarację LGBT+. Dokument zakłada działania w takich obszarach, jak: bezpieczeństwo, edukacja, kultura i sport, administracja, a także praca. W dziedzinie edukacji w deklaracji zapowiedziano m.in. wprowadzenia edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole, uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej, zgodnej ze standardami i wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
To dalsza część kampanii budowanej na nienawiści do osób nieheteroseksualnych - od dołów partyjnych, posłów, premiera, aż do prezesa partii rządzącej. Pod płaszczykiem obrony dzieci i rodziny, Kaczyński dał sygnał do ataku na osoby LGBT+, podobnie jak w poprzednich latach, gdy za cel obierano uchodźców - napisało w oświadczeniu przesłanym do redakcji Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza.
Deklaracja została ukazana jako symbol zła, a ci, którzy doprowadzili do jej podpisania - jako wrodzy Polsce i Polakom. Nie zgadzamy na straszenie społeczeństwa wybraną grupą, którą po wyborach partia ma przecież obowiązek reprezentować. Jesteśmy obywatelami i obywatelkami Polski, mieszkamy tu, to nasz dom, dodano.
Stowarzyszenie podkreśliło też, że "co 20 osoba w Polsce jest nieheteroseksualna". Są nas prawie dwa miliony. Setki tysięcy osób tworzą pary, nierzadko mają dzieci. Ale wiele z nas wyjeżdża z Polski, by zapewnić bezpieczeństwo swoim bliskim i sobie, na przykład po to, żeby oboje rodziców było rodzicami również w świetle prawa. W Polsce nie ma żadnych regulacji, które chroniłyby dzieci par jednopłciowych. Żądamy więc, by politycy, którzy mają usta pełne frazesów o polskiej rodzinie, bronili też naszych rodzin - skwitowano.
"Szarża na gejów"
Podobne głosy pojawiły się też w sieci.
"Myślę, że z tą szarżą na gejów, PiS mocno przestrzelił. O ile uchodźcy, to dla większości coś nieznanego, więc niebezpiecznego, o tyle osoby #LGBT są częścią naszego społeczeństwa od zawsze. I każdy ma jakiegoś homoseksualistę w rodzinie/kręgu najlepszych przyjaciół" - pisali jedni, podczas gdy inni podnosili: "To już oficjalne: środowiska LGBT będą dla PiS uchodźcami tych wyborów. "My dajemy na dzieci, oni chcą je wydać w ręce pedofili" - wokół tego będzie budować się narracja kampanijna. Jednak, moim zdaniem, szczucie na osoby homoseksualne nie zażre aż tak".
W niedziele słowa prezesa PiS skomentował też Robert Biedroń. "Nie odbierzecie nam miłości. Nie odbierzecie nam wolności. Nie odbierzecie nam równości. Kaczyński próbuje nas zastraszyć i podzielić, ale to mu się nie uda. Solidarność naszą siłą!" - napisał.
Dera: Rewolucja ideologiczna to coś, przed czym będziemy się bronić
Rewolucja ideologiczna, nawet rewolucja cywilizacyjna, to jest coś, przed czym będziemy się bronić; walka o rodzinę jest fundamentem, jeśli naruszymy rodzinę, to sami się zniszczymy - powiedział z kolei w niedzielę sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera.
Prezydencki minister podczas dyskusji polityków w Polsat News mówił, że "jeśli w Warszawie, jednym z podstawowych programów jest karta LGBT, to znaczy, iż jest to wspieranie tego środowiska (...) wspieranie samorządu tego środowiska". - Przecież to się nie urodziło w Polsce, to idzie z Zachodu, rewolucja ideologiczna, nawet powiedziałbym więcej - rewolucja cywilizacyjna, to jest coś przed czym będziemy się bronić - podkreślił.
Jak zaznaczył w niedzielę Dera, "walka o rodzinę jest fundamentem i o tym mówił Jarosław Kaczyński".
Lider SLD Włodzimierz Czarzasty odpowiedział Derze, iż "lesbijki, geje, osoby biseksualne, to są ludzie". - Ręce mi opadają dlatego, że pan mówi, jakie to ohydne wspieranie tego środowiska - dodał. Zaznaczył, że dokument podpisany przez prezydenta Warszawy przewiduje m.in. budowę hostelu interwencyjnego dla osób skrzywdzonych. - Jakby ktoś pana z domu wyrzucił, to chciałby się pan gdzieś przespać? Jak pana to spotka, zapraszam do siebie - mówił szef SLD.
Według wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, dokument podpisany przez Trzaskowskiego jest sprzeczny z konstytucją. - Prezes PiS bardzo celnie określił, iż czym innym jest tolerancja, a czym innym afirmacja. (...) Ja się na to nie zgadzam, tak jak zdecydowana większość Polaków - mówił.
Joanna Mucha (PO) odpowiadając wiceministrowi Jakiemu powiedziała: - Zaczynacie szczuć na osoby LGBT. Tak jak szczuliście wcześniej na uchodźców, potem na Żydów, tak szczujecie w tej chwili na osoby LGBT. Zasady tolerancji i zakazu dyskryminacji są zapisane w naszej konstytucji i w tej deklaracji, którą podpisał Trzaskowski, nie ma nic więcej ponad te zasady, które są zawarte w konstytucji.