Wiosna przedstawiła swój szeroki program na Torwarze w trakcie konwencji, ale jak Wiosna widzi polską politykę zagraniczną – w którym kierunku ona powinna pójść, jak powinna być kształtowana? Jeżeli Wiosna będzie miała swoich przedstawicieli w PE, to które tematy i kwestie będą dla was kluczowe?

Reklama

Robert Biedroń: Racją stanu Polski jest bycie w strukturach NATO i UE. Jesteśmy fundamentalistami europejskimi i wierzymy w Europę, wierzymy w dalszą integrację. Jednocześnie powinniśmy dbać o nasze interesy na Wschodzie i dobre stosunki z naszymi partnerami na Wschodzie – mówię tutaj przede wszystkim o Ukrainie, ale także o innych państwach, włącznie z Rosją. Władimir Putin łamie prawo międzynarodowe i nie wierzy w demokrację, ale już z narodem rosyjskim powinniśmy mieć dobre relacje. Rządy na świecie się zmieniają, a obywatele nie powinni ponosić kosztów ich złych decyzji. Będziemy chcieli cofnąć to, co w nieprzemyślany sposób zrobił rząd PiS, czyli ponownie otworzyć mały ruch graniczny z obwodem kaliningradzkim.

W UE widzimy możliwość realizacji naszych postulatów, Polek i Polaków. Największe problemy, które stoją przed nami np. z jakością powietrza, dostępem do służby zdrowia, dostępem do leków, mieszkalnictwem, zróżnicowanym transportem, jesteśmy w stanie rozwiązywać dużo skuteczniej na poziomie unijnym. Mamy europejskie lotniska, miejmy w końcu europejską politykę zdrowotną.

W ramach jakiego ugrupowania Wiosna chciałaby te postulaty realizować? Spotkał się pan ostatnio z członkiem Partii Europejskich Socjalistów, wiceszefem KE i kandydatem tej partii na szefa KE Fransem Timmermansem – czy są prowadzone jakieś rozmowy z socjalistami czy innymi ugrupowaniami w PE?

Jestem przekonany, że obronimy UE przed dominacją populistów. PE mimo wszystko będzie bardziej demokratyczny niż niedemokratyczny, ale nie wiemy, jaka będzie kompozycja wszystkich frakcji parlamentarnych. Emmanuel Macron rozmawia z ALDE, Zieloni szukają swojego miejsca, a socjaliści i demokraci mają świetnego lidera, kandydata na szefa KE Fransa Timmermansa. Rozmawiamy z nimi wszystkimi, ponieważ uważamy, że warto trzymać otwarte drzwi. Dla nas naturalnymi sojusznikami są te wszystkie trzy frakcje, dlatego nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Frans Timmermans będzie nas bardzo wspierał w kampanii Wiosny do PE, ale decyzji w sprawie przyłączenia do jednej frakcji jeszcze nie podjęliśmy.

Jak będzie wyglądała kampania do europarlamentu prowadzona przez Wiosnę?

Będziemy mieli konkretne rozwiązania dla Polek i Polaków związane z Europą. Nie chcemy prowadzić jałowego sporu, kto, z kim i dlaczego. Chcemy uciec od tej wojny polsko-polskiej, którą wszyscy jesteśmy zmęczeni i skupić się na praktycznych rozwiązaniach. Chciałbym, żeby UE bardziej kojarzyła się z powszechnym programem walki z rakiem, niż z powszechnym programem prostowania bananów. Chciałbym, żeby UE większą uwagę skupiała na tym, jak walczyć o dobrej jakości powietrze, a mniej zajmowała się kwestiami biurokratycznymi, które zaczynają dominować czasami w UE. Ta praktyczność UE dla nas jako Wiosny jest bardzo ważna. Chcemy, żeby Polki i Polacy wiedzieli, dlaczego jesteśmy w UE. Jesteśmy za wieloma rozwiązaniami, które będą integrowały, takimi jak wspólna armia. UE musi zacząć myśleć w perspektywie wielu lat o jednej wspólnej armii, żebyśmy się czuli stabilnie przy m.in. niestabilności rządów w USA Donalda Trumpa.

Reklama

Kto z ramienia Wiosny miałby te postulaty forsować w PE? Kiedy Wiosna przedstawi listy wyborcze, kto się na nich znajdzie i którzy członkowie partii będą twarzami tej kampanii?

23 marca w Warszawie odbędzie się konwencja, na której przedstawimy nasze "jedynki" w wyborach do europarlamentu. Zależy mi na tym, żeby to były osoby, które w tych wszystkich sprawach będą potrafiły się odnaleźć w UE. Kto to będzie? Jeżeli Joanna Scheuring-Wielgus się do nas przyłączy, to chciałbym, żeby była jedną z tych twarzy. Naturalne jest, że takie osoby jak Sylwia Spurek, Krzysztof Śmiszek czy Maciej Gdula są naszymi wizytówkami już dzisiaj.

Szerokim echem odbiły się pana słowa dotyczące nieprzyjęcia mandatu europosła. Czy dziś podtrzymuje pan tę deklarację? Jak reagują na nią wyborcy?

Podtrzymuję. Mam wrażenie, że wyborcy w ogóle tak nie odbierają tej deklaracji. Jest to coś, co pasjonuje dziennikarzy, konkurencyjnych polityków, ale nie wyborców. To naturalne, że będę startował, bo biorę odpowiedzialność za tę listę i za partię. Mój brak startu osłabiłby Wiosnę - nie jestem samobójcą. Mówię to szczerze, w przeciwieństwie do innych polityków wszystkich opcji, którzy startowali np. w wyborach do Sejmu i w pierwszych tygodniach nowej kadencji rezygnowali na rzecz intratnych posad w spółkach Skarbu Państwa. Nikomu oczywiście nie mówiąc, co planują. Ja nie obejmę żadnego stanowiska, ale już teraz uprzedzam, zrezygnuję z mandatu. Taki jest kalendarz wyborczy, takie są reguły tej gry i ja po prostu biorę to na klatę i mówię szczerze, jak będę robił. Szkoda, że inni nie mają tej odwagi.

Ilu członków liczy teraz partia, z jakich środowisk się wywodzą i w których regionach ugrupowanie cieszy się największą popularnością? Pojawiają się zarzuty różnych polityków o to, że to osoby znane z innych partii, jednak pod nowym szyldem.

Wszędzie jest ogromne zainteresowanie, co łatwo sprawdzić. Jesteśmy jednak bardzo ostrożni, jeśli chodzi o przyjmowanie nowych członków do partii, bo nie chcę popełnić błędów poprzedników. Dopiero się rozwijamy i łatwo tu o błąd. Inni zapłacili za to wysoką cenę. Dzisiaj naszych sympatyków mamy kilka tysięcy w całej Polsce, mamy struktury regionalne, okręgowe i powiatowe – jesteśmy w każdym powiecie, a Krzysztof Gawkowski dostał zadanie, żeby zbudować te struktury.

Dzisiaj jesteśmy gotowi do tego, żeby ruszyć z kampanią. Nie mamy olbrzymiej bazy członków, bo nie zapisujemy ludzi do partii masowo. Ale są to ludzie z najróżniejszych środowisk. Mamy ludzi reprezentujących świat akademicki, mamy także ludzi, którzy są ratownikami medycznymi, mamy ludzi, którzy walczyli na ulicach w ostatnich latach w ramach KOD-u, Strajku Kobiet, ale mamy też samorządowców, radnych, prezydentów miast, ale także byłych posłów, jak ja. Mam nadzieję, że dołączy do nas obecna posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Żeby zostać członkiem naszej partii przechodzi się procedury, łącznie z testem wyznawanych wartości. Nie mogę pozwolić, żeby w Sejmie moi posłowie zrobili taki numer jak zrobili posłowie Nowoczesnej, kiedy przyszło do głosowania nad projektem "Ratujmy kobiety". Posłowie Nowoczesnej wyjęli wtedy karty do głosowania – to nie jest nowoczesność, to jest średniowiecze. Jeden z posłów Nowoczesnej, jak pamiętamy, skończył w PiS. Nie wyobrażam sobie wpuszczenia takich osób na mój pokład. Można mi zarzucać różne rzeczy, ale w sprawach społecznych jestem po prostu wiarygodny, bo walczę o to od lat i ja tej wiarygodności nie mogę stracić przez kogoś przypadkowego, kto dostanie mandat posła i wyciągnie mi kartę w głosowaniu, albo dołączy do PiSu-.

Funkcjonowanie nowej partii to także kwestie finansowe. Skąd pochodzą środki Wiosny przeznaczane na działalność partii? Czy to finansowanie jest zgodne z prawem?

Nie bierzemy pieniędzy z subwencji, ze spółek Skarbu Państwa. Zdecydowaliśmy, że upublicznimy dane finansowe i 10 marca przekazaliśmy je Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska jako jedyna z dużych partii, bo nie zrobiła tego ani PO, ani PiS. Nie mamy nic do ukrycia. Można wejść na stronę BiP partii i złożyć zapytanie o udostępnienie informacji. Pilnuję, żeby nie popełnić błędów, które popełniła Nowoczesna czy PSL. My nie mamy nic do ukrycia – Torwar kosztował 400 tys. zł. Niech ludzie zobaczą, jak tworzy się taka partia.

Według niektórych mediów wynajęcie Torwaru nastąpiło w wyniku podpisania umowy między Torwarem a fundacją Instytut Myśli Demokratycznej. Czy tak było i czy jest to pana zdaniem zgodne z prawem?

To nie jest żadna rewelacja. Organizowała to fundacja ze względów logistycznych i dlatego, że ma odpowiednie zasoby. Partia jest nowa, funkcjonuje od niedawna, więc naturalne było, że fundacja, która jest z nami powiązana, będzie to realizowała. Robią tak inne partie polityczne, dużo starsze od nas, i my też to tak zrobiliśmy. Prawnie to nie jest żadna niesamowita sytuacja. Mamy na to wszystko dokumenty, pokazaliśmy je i nie ma tutaj żadnych nieprawidłowości.

Partia złożyła wniosek do SO w Warszawie o zmianę nazwy z zarejestrowanej wcześniej "Kocham Polskę" na "Wiosna" – czy ten wniosek został już rozpatrzony?

SO w Warszawie rozpatrzył ten wniosek. Kilka dni temu uprawomocniła się decyzja – jesteśmy partią, która nazywa się "Wiosna Roberta Biedronia", zarejestrowaliśmy też kilka dni temu, w poniedziałek, "Komitet Wyborczy Wiosna Roberta Biedronia".

Na początku kampanii burzliwą dyskusję wśród polityków i mediów wywołało przyjęcie przez warszawski samorząd karty LGBT+. Czy pana zdaniem inne samorządy powinny pójść drogą Rafała Trzaskowskiego? Czy w związku z tym powinno zostać znowelizowane np. prawo oświatowe?

Dobrze się stało, że Rafał Trzaskowski podpisał tę kartę, ale dzisiaj trzeba iść za ciosem, żeby to był standard ogólnopolski. To jest element programu Wiosny i chciałbym, żeby było to elementem programu także Koalicji Europejskiej. Jeśli tak się stanie, to żadnemu Kaczyńskiemu w przyszłości nie uda się już straszyć Polaków osobami LGBT. Szkoda, że poprzednie rządy niewiele w tej kwestii zrobiły. To, że Kaczyński wyciąga tego trupa z szafy dzieje się dzięki temu, że politycy nie mieli odwagi przez wiele lat uporządkować tych kwestii, wprowadzić związków partnerskich, rzetelnej edukacji seksualnej. Płacimy dzisiaj cenę tchórzostwa poprzednich rządów, także tych, które dzisiaj nazywają się europejskimi czy obywatelskimi – to jest nie fair po prostu. Musimy rozwiązać to raz, po ludzku, zgodnie ze standardami XXI wieku - tak, jak zrobiliśmy to w Słupsku. Natomiast to nie samorząd powinien robić takie rzeczy. Podobnie jak z in vitro, powinno to regulować państwo. Powinniśmy zmienić nasz system edukacji w ten sposób, żeby wszystkie dzieci w całym kraju dostawały rzetelną edukację seksualną, zgodną ze standardami WHO.

Każda partia ma swoją strategię i propozycję na kampanię wyborczą do PE – jak oceniłby Pan propozycje przedstawione dotychczas przez PiS, Koalicję Europejską czy Kukiz'15?

Kaczyński zawsze sprytnie obiecuje, że coś da, ale jak patrzymy na wykonanie, to wychodzi słabo. Jedyne, co mu wyszło do tej pory to 500 plus, które ja chwalę i uważam, że to dobry program, ale cała reszta to porażka. Spadki w sondażach i wyciągnięcie tematu LGBT ma utwardzić żelazny elektorat. Z drugiej strony jest KE, której ja kibicuję. PSL, SLD, N. Zieloni czy Inicjatywa Polska nie mają szans jako samodzielne byty - oni ryzykowaliby idąc samodzielnie, że nie przekroczą progu. Coś, co zrobiło 4 lata temu PiS – Solidarna Polska i Polska Razem też musiały podjąć tę dramatyczną decyzję przyłączenia się do PiS-u. Grzegorz Schetyna zebrał ich wszystkich i dał im szansę, żeby mogli odnieść jakikolwiek sukces i to jest ok. Natomiast Wiosna będzie szła obok tego, z odważnym, nowoczesnym, europejskim programem. Problemem KE będzie wiarygodność – co zrobią z KRUS-em? Zlikwidują, jak mówi Nowoczesna, czy zostawią, jak mówi PSL? Jaka będzie ich odpowiedź na związki partnerskie? PSL jest przywiązany do światopoglądu konserwatywnego, a Nowoczesna chce związków partnerskich. Jakie mają stanowisko w sprawie węgla, rozdziału państwa od kościoła, w sprawie edukacji seksualnej? Chciałbym znać odpowiedzi.