Nieformalny szczyt unijnych przywódców w Sybinie odbędzie się w czwartek. W poniedziałek wieczorem Tusk wysłał do szefów państw i rządów list, w którym zapowiada, że na szczycie zaproponuje przyjęcie wspólnej deklaracji w sprawie przyszłości UE w nadchodzących latach. "Spotkamy się w Sybinie w Dniu Europy, aby omówić plany strategiczne dla Unii w nadchodzących latach. W tym kontekście zaproponuję przyjęcie Deklaracji z Sybina" – napisał w liście, dodając, że dokument ma być dowodem na unijną jedność.
Szef Rady Europejskiej zaznaczył, że po rozmowach w Sybinie ma zostać sformułowany strategiczny program UE na lata 2019–2024, który następnie zostanie przyjęty na czerwcowym szczycie UE w Brukseli.
Przywódcy w czwartek spotkają się o godz. 12.30 w ratuszu w Sybinie z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Antonio Tajanim. Następnie w pałacu Samuela Brukenthala zjedzą roboczy obiad, podczas którego omówią zewnętrzne relacje UE. Na popołudniową sesję roboczą wrócą do ratusza, gdzie mają omówić wewnętrzne wyzwania, przed którymi stoi Wspólnota. Tusk napisał, że spodziewa się, iż szczyt zakończy się do godz. 18.
Szczyt w Sybinie miał być początkowo nowym otwarciem dla UE, po opuszczeniu jej przez Wielką Brytanię. Decyzją unijnych przywódców brexit został jednak przedłużony do jesieni.
Z doniesień medialnych wynika, że projekt deklaracji liczy 10 punktów. Przywódcy mają m.in. zadeklarować, że wspólnie będą bronić Europy - od wschodu do zachodu oraz od północy do południa - i że w UE nie ma miejsca na podziały godzące we wspólne interesy. Inny punkt ma dotyczyć potrzeby budowania solidarności i mówienia jednym głosem.
Przywódcy mają zobowiązać się również, że będą chronić europejski styl życia, demokrację i rządy prawa na kontynencie oraz że będą przestrzegać wspólnych wartości i zasad.
Unijni dyplomaci donoszą, że szczyt będzie również okazją do omówienia tego, kto powinien zająć najważniejsze stanowiska w UE po zaplanowanych na koniec maja wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jednym z najważniejszych stanowisk będzie fotel przyszłego szefa KE. Kwestia ta nie jest oficjalnie umieszczona w porządku obrad spotkania w Rumunii.