Osoby startujące w konkursach na stanowiska sędziowskie, nawet jeżeli mogą się pochwalić nienagannym przebiegiem służby, świetną oceną swojej pracy oraz dodatkowym wykształceniem, nie mogą być pewni, czy KRS uzna ich za godnych awansu. A to dlatego, że decyzje obecnej rady zależą od subiektywnych ocen jej poszczególnych członków, a nie analizy kandydatur wedle obiektywnych kryteriów. Do takich wniosków doszła Fundacja Court Watch po przebadaniu konkursów do sądów przeprowadzonych w 2018 r. przez obecny skład KRS. Można się z nimi zapoznać w raporcie pt. "Skąd się biorą sędziowie?".

Brak transparentności

To już druga edycja badania procesu dokonywanej przez KRS selekcji kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie. Wówczas przeanalizowano wybrane losowo konkursy, jakie odbyły się w latach 2014 – 2017. A wniosek był taki, że już wtedy nie było dobrze – poprzednia KRS właściwie przyklepywała kandydatów wskazanych przez lokalne środowiska, przy czym kryteria wyboru kandydatów nie były transparentne i obiektywne. I za to, zdaniem fundacji, poprzednią radę spotkała uzasadniona krytyka ze strony środowiska sędziowskiego.
Nie oznacza to jednak, że po wymianie sędziowskiej części KRS, do czego doszło na wiosnę zeszłego roku, nastąpiła spektakularna poprawa. "Uzasadnienia wyboru zawarte w uchwałach Rady nadal nie dostarczają kandydatom dostatecznej informacji zwrotnej, która mogłaby umożliwić im zrozumienie podstaw decyzji i lepsze ukierunkowanie swojego dalszego rozwoju osobistego i zawodowego" – czytamy w raporcie.
Reklama
Nie znam jeszcze treści raportu. Chcę jednak zaznaczyć, że dyskusja na ten temat toczy się już od dawna. Trzeba pamiętać, że przy tego typu konkursach, gdy decyzje podejmuje organ kolegialny, zawsze będą pojawiać się komentarze na temat kryteriów, jakimi kierowali się poszczególni jego członkowie. To naturalne. Nie da się bowiem opracować w pełni zobiektywizowanej procedury konkursowej – odpiera zarzuty Leszek Mazur, przewodniczący KRS.
Poza tym jego zdaniem to, że stosunkowo mało jest przypadków, kiedy to prezydent wstrzymuje się z powołaniami osób wskazanych przez obecną KRS jest dowodem na to, że jednak uchwały o przedstawieniu głowie państwa kandydatów na urząd sędziego są wystarczająco dobrze uzasadniane.

Brak obiektywnych kryteriów

Fundacja zwraca uwagę, że obecna rada nie kieruje się, tak jak poprzednia oceną i opinią lokalnego środowiska sędziowskiego. Jak wynika z badania, blisko 1/3 wszystkich osób wybranych na stanowiska sędziowskie została zaopiniowana negatywnie przez zgromadzenia sędziów. Najczęściej takie osoby starały się o stanowisko w sądach okręgowych (60 proc.).
Decydująca przy wyborze kandydata nie jest także ocena kwalifikacji wystawiona przez wizytatora. Zdarzały się przypadki, kiedy to osoby były przedstawione prezydentowi do powołania na urząd sędziego, mimo że ocena ta była negatywna. Jak czytamy w raporcie, z wnioskiem o powołanie zostało przedstawionych sześciu kandydatów z opiniami negatywnymi z zastrzeżeniami, pięciu zaś – z opiniami zdecydowanie negatywnymi. Ponadto autorzy badania zauważają, że w uchwałach KRS dokumenty wystawione przez wizytatorów nie zawsze są zreferowane dostatecznie szczegółowo.
Co więcej, nierzadko zdarza się, że KRS głosuje wbrew rekomendacji zespołu roboczego. "Niestety brak informacji o tym, kto oddał poszczególne głosy, a także praktykowane często wyłączanie jawności posiedzenia Rady na czas głosowania, uniemożliwia zbadanie, czy o powołaniu konkretnych osób na wolne stanowisko nie decyduje określona grupa członków Rady, którzy głosują zbieżnie. Mogłoby to świadczyć, że nadal występuje – obserwowane wcześniej – ustalanie werdyktu" – zastanawiają się autorzy raportu Bartosz Pilitowski i Bogna Kociołowicz-Wiśniewska. Tymczasem z raportu wynika, że KRS zdecydowała się rekomendować na stanowiska sędziowskie 20 osób, które nie uzyskały od członków zespołu ani jednego głosu "za", a na trzy z nich oddano nawet głosy "przeciw". Jak jednak zaznaczono, kandydaci ci mogli się pochwalić pozytywnymi opiniami wizytatorów, ukończeniem szkoleń czy też studiów podyplomowych.

Konkurs do SN

W raporcie przedstawiono również szczegółową analizę wybranych konkursów, w tym konkursu do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. A wnioski są takie, że został on przeprowadzony "w nieadekwatnym do jego wagi i rozległości tempie, które sprawiło, że Rada nie miała możliwości zapoznania się z wszystkimi dostępnymi o kandydatach informacjami". Także w tym przypadku Fundacja wytyka brak obiektywnych przesłanek decydujących o wyborze tych, a nie innych kandydatów. "Wątpliwości opinii publicznej może potęgować to, że jedyną cechą obiektywnie łączącą zwycięskich kandydatów jest poparcie działań aktualnego ministra sprawiedliwości, którego zaplecze parlamentarne wybrało także większość aktualnych członków KRS" – czytamy w raporcie.