Odtworzone może zostać Ministerstwo Skarbu z Jackiem Sasinem na czele. Z kolei Zbigniew Ziobro chciałby mieć kontrolę nad infrastrukturą i wpływ na wybór I prezesa Sadu Najwyższego.
Tak wygląda stan gry o rząd i wpływy tydzień po wyborach.
Pojawiły się też warianty obsady Ministerstwa Finansów. W jednym z nich miałby nim pokierować szef Giełdy Papierów Wartościowych Marek Dietel. On sam zaprzecza. W grze są tez wiceministrowie: Leszek Skiba i nowy szef KAS Piotr Walczak oraz politycy - wspomniany wcześniej Jacek Sasin i Marcin Horała.
Morawiecki zostaje. Ziobro gra dalej
Jacek Sasin może trafić do nowego resortu skarbu, Zbigniew Ziobro chciałby kontroli nad infrastrukturą i mieć możliwość wpływu na wybór I prezesa SN
Skład rządu powinniśmy poznać do 20 listopada. Osiem dni wcześniej – na pierwszym posiedzeniu – zbierze się nowo wybrany Sejm. Są dwa pewne personalne punkty nowej układanki. To kontynuacja misji marszałka Sejmu przez Elżbietę Witek oraz premiera przez Mateusza Morawieckiego.
– Stanowisko prezesa jest jasne. Kandydatem na premiera jest Mateusz Morawiecki. Prędzej dojdzie do koalicji z PSL niż ktokolwiek inny zostanie szefem rządu – mówi nam polityk PiS.
Walka o spółki
Wyborczy wynik przekreśla szanse na gabinet marzeń Morawieckiego. Z dużo mniejszą liczbą resortów. Najpewniej zostanie wdrożona reaktywacja nadzoru w jednym miejscu nad państwowymi spółkami (pisaliśmy o tym w DGP już przed wyborami). Obecnie jest on rozproszony międzyresortowo. Obecnie zapadają decyzje, jaką formę będzie miała ta reaktywacja. Może to być Ministerstwo Skarbu Państwa reaktywowane pod nazwą resortu nadzoru właścicielskiego. Nasi informatorzy wskazują, że najbardziej prawdopodobną osobą do kierowania nim jest wicepremier Jacek Sasin. Brany jest pod uwagę też inny wariant, w którym mogłaby to być osobna agencja lub inny podmiot podległy kancelarii premiera.
Nasi rozmówcy wskazują jednak, że "zasoby" Ziobry mogą wówczas pozostać poza kontrolą szefa rządu. – Może być wyjątek w zasadzie. Dziś też formalnie nadzór nad PZU sprawuje premier, a mimo to Ziobro ma tam wpływ – mówi nasz rozmówca z PiS.
Przeciwnikiem tych pomysłów jest Zbigniew Ziobro, który obawia się, że nowa formuła okroi jego wpływy w PEKAO SA (kieruje związany z nim Michał Krupiński). Szef Solidarnej Polski jest w trakcie negocjacji koalicyjnych. Oprócz zachowania swoich wpływów w resorcie sprawiedliwości chce jeszcze jednego resortu dla swojego ugrupowania. W tej chwili gra toczy się o Ministerstwo Infrastruktury. Choć można także usłyszeć, że w sferze zainteresowania Solidarnej Polski były wymieniane także resorty finansów czy energii.
– Zapewne skończy się na Ministerstwie Sportu – mówi dwóch naszych rozmówców. To efekt irytacji w PiS na kampanię Solidarnej Polski i powyborcze krytyczne wypowiedzi jej polityków. Zdaniem jednego z naszych rozmówców podczas negocjacji Zbigniew Ziobro miał także żądać wpływu na wskazanie I prezesa Sądu Najwyższego. Tyle że na to ani rząd, ani większość parlamentarna nie mają żadnego wpływu. To kompetencja głowy państwa. Spełnienie tego warunku wymagałoby nieformalnego porozumienia z prezydentem.
Kadencja I prezes kończy się w przyszłym roku i wybór następcy zostałby dokonany na wiosnę, przed rozstrzygnięciem wyborów prezydenckich.
Gowin
Drugi z koalicjantów PiS Jarosław Gowin porozumiał się już w sprawie nowego rozdania. Zostaje ze swoim dotychczasowym pakietem, czyli resortem nauki i szkolnictwa wyższego, a Jadwiga Emilewicz nadal ma kierować resortem przedsiębiorczości i technologii. Choć jak wynika z naszych informacji, może być do niego dodany dział z innego ministerstwa. Dodatkowo ludzie z Porozumienia mają w ramach umowy trafić do innych instytucji i agend państwowych.
Z giełdy na Świętokrzyską
Wpływ na obsadę pozostałych resortów ma mieć PiS. W przypadku resortu finansów mowa o trzech wariantach. Pierwszym jest poszukiwanie człowieka z zewnątrz. W tym przypadku pojawia się m.in. nazwisko szefa giełdy Marka Dietla, choć jego otoczenie tego nie potwierdza. Wariant nr 2 polegałby na przejęciu resortu przez polityka PiS – Jacka Sasina czy nawet Marcina Horałę. Scenariuszem nr 3 jest przejęcie resortu przez któregoś z obecnych wiceministrów. Tu tradycyjnie jest wymieniany Leszek Skiba, ale także nowy szefa KAS Piotr Walczak. Z wszystkich trzech ostatni wariant wydaje się obecnie najbardziej prawdopodobny. Z uwagi na zbliżające się spowolnienie gospodarcze może to być strategiczny resort w tej kadencji, a premier będzie chciał mieć osobę, której w pełni ufa.
W przypadku innych resortów wiadomo, że Morawiecki chętnie pozbyłby się szefa resortu energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Zdaniem dwóch naszych rozmówców to coraz bardziej prawdopodobny wariant. Inny osoba argumentuje jednak, że do momentu wyborów prezydenckich raczej nie będzie zmian. Ministrem do wymiany ma być też Andrzej Adamczyk.