- To jest zwykła arytmetyka. Z tymi 18 głosami opozycja ma większość, a PiS jej nie ma i na odwrót - mówił były szef MSZ na antenie TOK FM, pytany o Porozumienie Jarosława Gowina, które zdobyło w wyborach do Sejmu 18 mandatów.
Zdaniem Sikorskiego, wszystko zależy od tego, czy wicepremier Gowin potrafi postawić na swoim. - Gdyby powiedział: albo ja jestem premierem, albo tego rządu nie ma, to myślę, że tym premierem by został. Pierwsze otwarcie oczywiście wśród swoich, ale jeśli mu tego nie dadzą, to myślę, że rozmowa (opozycji - przyp. red.) z nim by była - podkreślił europoseł.
Pytany, czy rozmowy pomiędzy Grzegorzem Schetyną a Jarosławem Gowinem już ruszyły, Sikorski odparł, że "zawsze powinny być jakieś kanały komunikacji między rządem a opozycją". Zwrócił także uwagę na drugi powód, dla którego jego zdaniem szef Porozumienia powinien przemyśleć kontynuację koalicji z PiS. - Kiedyś w Krakowie dostawał (w wyborach - przyp. red.) ponad 100 tysięcy głosów, a teraz otrzymał ich poniżej 20 tysięcy. Czyli mariaż z Kaczyńskim mu nie służy. Powinien to odebrać, jako bardzo silny sygnał od swoich wyborców: Jarku, nie idź tą drogą - zauważył Sikorski.
Europoseł skomentował także decyzję PiS o złożeniu protestów wyborczych. - "Nam się wydaje, że te głosy nam się należały. Ale nie mamy żadnych dowodów na poparcie tej tezy". To jest bezczelność - stwierdził.