W poniedziałkowym wydaniu tygodnika opisano sytuację w Platformie Obywatelskiej po wyborach parlamentarnych. "Nasi wyborcy chcą zmiany pokoleniowej. Do mnie od niedzieli dzwonią ludzie i mówią: Musicie mieć jaja, co macie do stracenia? Albo odsuniecie Schetynę od władzy w Platformie, albo się od was odwrócimy" - mówi jeden z rozmówców tygodnika.
W artykule opisano m.in., jak we wtorek po wyborach posłowie PO w starym składzie dostali SMS-y z zaproszeniem na posiedzenie klubu podpisane nazwiskiem Schetyny. "To ewenement, bo zwykle zaprasza szef klubu albo sekretarz. Parlamentarzyści spekulują, że przewodniczący ma coś ważnego do zakomunikowania. Ale gdy przychodzą do sali, za stołem prezydialnym siedzą tylko sekretarz klubu Zbigniew Konwiński i jedna z posłanek. Spotkanie kończy się po kilku minutach" - czytamy.
"Grzesiek wystraszył się rozliczeń" - mówi tygodnikowi polityk z władz PO.
"Gdy Schetyna naradza się ze swoimi ludźmi, kilkaset metrów dalej trwają konkurencyjne rozmowy tzw. frakcji młodych, która planuje przewrót w Platformie. Oprócz Budki są w niej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, Sławomir Nitras, Joanna Mucha, Agnieszka Pomaska, Cezary Tomczyk, Paweł Olszewski, Marcin Kierwiński, Arkadiusz Myrcha i Krzysztof Brejza" - podaje tygodnik. "Rozmowy zaczęły się już w poniedziałek, a we wtorek tak się rozkręciły, że Trzaskowski musiał odwołać wszystkie spotkania w ratuszu" - czytamy.
Według informacji "Newsweeka", na posiedzeniu zarządu PO w ubiegłym tygodniu krytycznie do Schetyny odniosła się również b. premier Ewa Kopacz. Była premier miała zapytać szefa partii, czy pamięta, co mówił cztery lata temu, gdy ona przegrała wybory. "Wtedy mówiłeś, że Ewa Kopacz jako człowiek honoru będzie wiedziała, co zrobić, i ja to zrobiłam. Ty doskonale wiesz, co powinieneś zrobić" - czytamy.
"Schetyna odpowiada, że nikt go nie namówi do rezygnacji, a każdy, kto się tego domaga, wpisuje się w scenariusz PiS i szkodzi PO" - podaje "Newsweek".