Termin zgłaszania kandydatów na posłów i senatorów minął w środę o północy, ale okręgowe komisje wyborcze jeszcze weryfikują wiarygodność składanych podpisów. I niektóre zgłoszenia odrzucają. We Wrocławiu odmówiono rejestracji kandydata UPR na senatora Grzegorza Brauna. Zabrakło mu podpisów.
Wiele błędów wynika z tego, że w przedterminowych wyborach wszystkie procedury trwają dwa razy krócej. "Byli na przykład tacy, którzy składali dwa oświadczenia lustracyjne i raz byli, a raz nie byli współpracownikami służb specjalnych" - mówi komisarz Gabriela Gorzan z Poznania.
Błędu, o którym mówi Gorzan, nie popełnił Tadeusz Kościuszko z Warszawy (UPR, startuje z list KW LPR). To chyba pierwszy przypadek w historii LPR, że z jej list kandyduje osoba otwarcie przyznająca się do współpracy z SB. Takich osób nigdy nie brakowało za to na listach Samoobrony. Teraz do Andrzeja Leppera dołączyło sporo zaskakujących nazwisk. Poza opisywanymi już kandydaturami Leszka Millera czy Zygmunta Wrzodaka, nowym nabytkiem Samoobrony jest m.in. krewny kard. Stanisława Dziwisza, Waldemar (nr 4 w Poznaniu).
Z tego samego okręgu, ale z listy LiD wystartuje Ryszard Grobelny, którego zbieżność imienia i nazwiska z urzędującym prezydentem Poznania jest na pewno "czysto przypadkowa". Na liście LiD w Katowicach nie znalazł się natomiast szef śląskiego SLD Zbyszek Zaborowski. "To była zwielokrotniona droga przez mękę" - komentuje Andrzej Celiński z SDPL. To on - dotąd zawsze startujący z Płocka - otworzy katowicką listę.
Podobny los co Zaborowskiego, spotkał znanego posła i wiceszefa klubu PiS Tomasza Markowskiego z Bydgoszczy. W dniu rejestracji list dowiedział się telefonicznie, że nie znajdzie się na liście. Powód? - Został mu postawiony zarzut bezprawnego korzystania z dotacji sejmowych, nie mogłem się zgodzić na jego kandydowanie - tłumaczy Jarosław Kaczyński. Kilkanaście dni temu "Gazeta Wyborcza" napisała, że Markowski choć ma mieszkanie w Warszawie, jest zameldowany w Bydgoszczy tylko po to, by co miesiąc brać z Sejmu 2 tys. zł przysługujące posłom zamiejscowym.
Inne kryteria niż PiS zdaje się przyjmować Polska Partia Pracy. Tam szansę na dobre miejsce dawało dobre nazwisko. W Krakowie na czele jest Ziobro, choć Stanisław. W Siedlcach Oleksy, ale Alfred, a nie Józef. W Bielsku-Białej Iwona Izabela Małysz, ale nie ta, która jest żoną słynnego skoczka narciarskiego. W Pile "jedynką" PPP jest z kolei Ryszard Stokłosa - przez pięć kadencji senatorem z tego okręgu zostawał Henryk Stokłosa, dziś poszukiwany listem gończym.