W sobotę wicemarszałek Sejmu Kidawa-Błońska została wybrana w prawyborach PO na kandydatkę partii w wyborach prezydenckich. Wygrała w prawyborach z prezydentem Poznania Jackiem Jaśkowiakiem.
Grodzki pytany w poniedziałek w Radiu ZET, dlaczego PO postawiła jednak na Kidawę-Błońską, odparł, iż miał wrażenie, że delegaci PO przeprowadzili analizę SWOT, czyli wszystkich sił, słabości okazji i zagrożeń i wykalkulowali, że w formacie prezydenta kraju lepszym kandydatem będzie Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Po pierwsze jest ona od lat w polityce. Była rzecznikiem rządu, jest od lat wicemarszałkiem Sejmu, była marszałkiem Sejmu i jest kobietą. Pytanie, czy Polska jest gotowa na prezydenta kobietę. Moim zdaniem powinna być - podkreślił marszałek Senatu.
Na pytanie, czy Kidawa-Błońska ma być taką "cudowną bronią" Platformy, Grodzki odparł: To jest najlepsza możliwa opcja z naszej partii na chwilę obecną i uważam, że z realnymi szansami na pokonanie prezydenta Andrzeja Dudy myślę, że w drugiej turze. Nie trudno się tego domyślać, ale jestem o tym przekonany.
Na uwagę, że kandydatka PO w wystąpieniach publicznych wypada gorzej, niż obecny prezydent, marszałek Senatu powiedział, że Andrzej Duda jest prawnikiem, więc ma pewną przewagę na starcie. - Ale proszę pamiętać, że na tym etapie kampanii mniej więcej Andrzej Duda miał 20 proc., a prezydent Bronisław Komorowski miał 60 proc. W którymś sondażu Małgorzata Kidawa-Błońska miała 47 proc., a Andrzej Duda 53 proc., czyli różnica znikoma - zauważył Grodzki.
- Proszę pamiętać, że w wyborach parlamentarnych strona lewa i środkowa - jak byśmy to tak opisali - wzięła kilkaset tysięcy głosów więcej, niż strona prawa. Więc pan prezydent Duda ma naprawdę się czego obawiać, zwłaszcza że są dość silni kandydaci w innych formacjach - zaznaczył marszałek Senatu.
Tomasz Grodzki zgodził się także z Donaldem Tuskiem, że Polacy powinni wyjść na ulice i protestować w obronie praworządności. - Niech pani sobie wyobrazi, jakby sędziowie z taką zaciekłością atakowali np. władzę wykonawczą czy władzę ustawodawczą. Byłby krzyk na pół Europy. A oni są atakowani brutalnie, szykuje im się projekt ustawy jak z lat 50., jak z czasów stalinowskich. Dlaczego mają nie protestować? Dlaczego ludzie mają to akceptować? Nie może tak być - mówił rozmowie z Beatą Lubecką.
W mocnych słowach skrytykował też wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że to, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości, "to właściwie anarchia". - Jak bierze się silne leki przeciwbólowe, umysł człowieka reaguje trochę inaczej - ocenił Grodzki.
Radosław Fogiel odnosząc się we wtorek w Radiu Zet do słów Grodzkiego stwierdził: Nazwałbym to bezczelnością i naprawdę nieodnalezieniem się w sytuacji. Te słowa, które padły wczoraj z ust marszałka Grodzkiego nie powinny mieć miejsca w polskiej debacie publicznej - powiedział wicerzecznik PiS.
Dopytywany czy Grodzki skompromitował się tą wypowiedzią, Fogiel stwierdził, że w jego ocenie tak. Jeżeli używamy w debacie sformułowań, które sugerują, że ktoś nie jest w pełni władny podejmować decyzji, czy wypowiadać się na jakieś tematy i odnosimy się do sytuacji zdrowotnej, robi jakieś brzydkie sugestie; jeszcze jeśli mówi to osoba, która jest szanowanym lekarzem, to jest kompletna kompromitacja. To jest niegodne marszałka Senatu - podkreślił Fogiel.